We wtorek demonstranci próbowali ominąć betonowe barykady i zebrać się przed siedzibą parlamentu w Bangkoku. Spotkali się z reakcją policji, którą organizacje walczące o prawa człowieka uznały za zbyt ostrą. Protestujący, wzywający do reform demokratycznych, w tym ograniczenia władzy i bezkarności monarchii, byli wielokrotnie ostrzeliwani gazem łzawiącym i armatką wodną. Jak wynika z obserwacji demonstrantów, niektóre strumienie wody zawierały drażniące chemikalia i barwnik. Pośród tego chaosu kolekcja gigantycznych kaczek, początkowo przyniesiona na protest jako żart, została szybko zmieniona na tarcze. Od tego czasu wściekle żółte nadmuchiwane kaczki uznawane są za bohaterów ruchu. - Są teraz jak maskotka. Widziałam, jak są używane jako tarcze. Może nie są tak silne, ale są dobrym pomysłem - stwierdziła w rozmowie z Reutersem 27-letnia protestująca o imieniu Earn. Media społecznościowe w Tajlandii zalała fala zdjęć ze starć z policją, na których widać, jak uczestnicy protestów zasłaniają się wielkimi kaczkami przed armatkami wodnymi. Obok tego pojawiły się też fotografie ukazujące obraz "po bitwie" - zmaltretowane kaczki, sflaczałe i pokryte fioletowym barwnikiem z armatek wodnych. "Przestańcie nękać kaczki" Na kolejnym proteście demonstranci mieli już transparenty wychwalające odwagę kaczek, a same dmuchane zabawki nieśli nad głowami, maszerując w stronę siedziby królewskiej policji. Jedno z haseł brzmiało "Przestańcie nękać ludzi i dmuchane kaczki" - informuje "The Guardian". W sieci pojawiły się także memy ukazujące dmuchane kaczki, jako muskularnych wojowników. - Gdyby policja nie strzelała do nas z armatek wodnych, nie musielibyśmy ich używać jako tarczy - podkreśliła w rozmowie z Reutersem protestująca o imieniu Wim. Jak podaje agencja, tajska policja nie odpowiedziała na prośbę o komentarz w sprawie wykorzystania kaczek. Protesty rozpoczęły się w lipcu i zmierzają do usunięcia premiera Prayutha Chan-ochy - byłego przywódcy wojskowej junty, zmiany konstytucji i ograniczenia uprawnień króla Maha Vajiralongkorna, który znany jest przede wszystkim z rozlicznych skandali. Premier Tajlandii zapowiedział w czwartek (20 listopada), że wykorzysta wszystkie przepisy prawa przeciwko uczestnikom protestów, wzywających go do ustąpienia. Jak podkreślają analitycy, młodzi demonstranci używają między innymi właśnie kpiny i sztuki jako narzędzi walki o swoje postulaty.