Sylwester w Chorwacji po trzęsieniu ziemi. Relacje mieszkańców

W chorwackich miastach Petrinja, Sisak i Glina, gdzie trzy dni temu wystąpiło silne trzęsienie ziemi, noc sylwestrowa przypominała lata 90. ubiegłego wieku - pisze w piątek miejscowa prasa. Wielu ludzi Nowy Rok witało przy rozpalonych na ulicach ogniskach, w samochodach, namiotach - zupełnie tak, jak podczas wojny bałkańskiej.

Mieszkańcy wsi Prekopa niedaleko Petrinji w Chorwacji w noc sylwestrową
Mieszkańcy wsi Prekopa niedaleko Petrinji w Chorwacji w noc sylwestrowąMarin Tironi/ PIXSELLAgencja FORUM

"Jedzenie, pościel i inne rzeczy ciągle nam przynoszą ludzie z okolic. Pytają, czego jeszcze potrzebujemy" - cytuje lokalna prasa ludzi, którzy podczas trzęsienia stracili dach nad głową i nocy sylwestrowej nie mogli spędzić w domowej atmosferze. Starają się, jak mogą, miejscowe władze, które podstawiły przyczepy kempingowe i zabierały potrzebujących do ośrodków recepcyjnych.

"Potrzebujemy pomocy państwa"

"Obiecali nam kontener, ale nie przyjechał. Pozostałe były zatłoczone, więc tu nas umieścili" - opowiadał na łamach dziennika "Vecernji List" przebywający w ośrodku recepcyjnym w Glinie Predrag, którego żona jest córką jednej z siedmiu śmiertelnych ofiar trzęsienia. "Mile nas przyjęli i nie jest nam źle. Przynajmniej jest sucho" - dodaje i podkreśla, że ze względu na zły stan zdrowia musi dostawać dodatkowy tlen. Obecnie podłączony jest do respiratora, który jednak z powodu braku prądu działa na baterii i co jakiś czas musi być wyłączany.

Trzecią noc w samochodzie spędził Branimir, którego dom w Majske Poljane kompletnie się zawalił. Był w nim w chwili trzęsienia, ale w porę udało mu się uciec. Opowiada, że w aucie jest cieplej niż w namiotach i ma nadzieję, że jutro dostanie miejsce w kontenerze. "Wtedy będzie łatwiej, bo mamy kuchenkę gazową i generator. W przyszłym roku pewnie będzie lepiej" - mówi z nadzieją.

Jadranka Todorović z Siska także straciła swój dom. "Pomoc przychodzi do nas z całego kraju, mamy dość koców i ubrań, więc prosimy obywateli, aby już tego do nas nie wysyłali, bo naprawdę to nie jest już nam potrzebne. Teraz potrzebujemy pomocy państwa. Setki budynków zostało uszkodzonych i potrzebujemy maszyn do odbudowy, których tu brakuje" - mówi na łamach dziennika "Jutarnji List".

Zniszczone domy, samochody

Chorwacka prasa pełna jest zdjęć dotkniętych przez trzęsienie rejonów. Na ulicach widać sterty gruzów, domy zniszczone częściowo lub w całości, zgniecione samochody. Część mieszkańców tych terenów, którzy dostali schronienie w lokalnych ośrodkach, noworoczne toasty wznosiło plastikowymi kubkami, a minutę po północy w szpitalu w Sisku na świat przyszło pierwsze w tym roku dziecko w Chorwacji.

"Nasze miasto powstaje z popiołów!" - powiedział z optymizmem jeden z lekarzy.

Ziemia wciąż się trzęsie

Strach jednak nie minął, bowiem ziemia cały czas się trzęsie. W piątek rano w rejonie Petrinji chorwackie służby sejsmologiczne zanotowały wstrząsy o magnitudzie 2,3 oraz 3,2. W okolicach Banoviny, 19 km na zachód od Sisaka, zatrzęsło z siłą 3,3, a następnie nastąpiły jeszcze dwa słabsze wstrząsy wtórne.

We wtorkowym trzęsieniu ziemi o magnitudzie 6,3 zginęło siedem osób - jedna w Petrinji, pięć w miejscowości Majske Poljane w pobliżu Gliny oraz jedna w Żażinie. Epicentrum trzęsienia znajdowało się w odległości trzech km od liczącego ponad 15 tys. mieszkańców miasta Petrinja, 47 km na południe od Zagrzebia. Wstrząsy były odczuwalne w całej Chorwacji, a także daleko poza jej granicami - na Węgrzech, w Austrii, w południowych Niemczech, Bośni i Hercegowinie, Słowenii i Serbii, a także w dużej części Włoch, od Bolzano na północy po Neapol na południu.

Trzęsienie ziemi w Chorwacji

- Miasto jest zniszczone, to katastrofa. Potrzebujemy pomocy - oświadczył burmistrz chorwackiego miasta Petrinja Darinko Dumbović, gdzie doszło do trzęsienia ziemi o magnitudzie 6,3. Co najmniej siedem osób zginęło - podają chorwackie media, powołując się na lokalne władze. 26 osób jest rannych, w tym sześć ciężko.

- Spadła na nią część domu, ratowałem ją, żyła jeszcze prawie 40 minut - mówił o zmarłej 13-latce jeden z mieszkańców miasta. - Znałem ją, ktoś powinien odpowiedzieć za tę śmierć. Karetka pogotowia przyjechała po 40 minutach, było już za późno. Ta dziewczyna pięć dni temu skończyła 13 lat - relacjonował.EPAPAP
Według chorwackiej prasy wstrząs wystąpił w odległości 3 km od liczącego ponad 15 tys. mieszkańców miasta Petrinja, 47 km na południe od Zagrzebia. Na miejscu pojawili się przywódcy Chorwacji: prezydent - Zoran Milanović i premier - Andrej Plenković. Źródło tekstu: PAPEPA/CROATIAN RED CROSSPAP
Na liście zabitych jest też starszy mężczyzna, który zginął w okolicach Gliny - podają chorwackie media. - Pod gruzami znaleźliśmy jeszcze jedno ciało. Z powodu siły uderzenia nie byliśmy w stanie ustalić tożsamości tej ofiary - tłumaczył burmistrz Gliny Stjepan Kostanjević. - Obawiam się najgorszego - że znajdziemy więcej ofiar. Wszyscy jesteśmy na miejscu i czynimy nadludzkie wysiłki. To jest katastrofa - mówił.EPA/CROATIAN RED CROSSPAP
Pierwszą ofiarą śmiertelną kataklizmu była 13-latka. Po kilkudziesięciu minutach pojawiły się doniesienia o kolejnych ofiarach - najpierw o 20-letnim mężczyźnie. - Chłopak wrócił z pracy, siedział w kuchni i został zgnieciony przez walący się dom. Pół roku temu wziął pożyczkę na budowę tego domu. Był w nim sam - mówiła miejscowej prasie wiceburmistrz Gliny Branka Baksić Mitić. Dodała, że w tej samej miejscowości zginęli jeszcze ojciec i syn.ANTONIO BATPAP
- To jest jak Hiroszima, nie ma połowy miasta. W jednej sekundzie miasto zaczęło się walić, zniknęło - mówił Dumbović w wypowiedzi dla dziennika "24sata". - Stoję przed martwą dziewczyną, która nie przeżyła trzęsienia, czekamy na pomoc - dodał.AFP
- Miasto jest zniszczone, nie można w nim mieszkać. Katastrofa, matki płaczą za swoimi dziećmi, nie wiemy, co się dzieje w przedszkolach. Potrzebujemy pomocy, potrzebujemy pogotowia ratunkowego - apelował.AFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?