Cały dzień na przykład - zajęło sprawdzanie naszych żeglarzy. Na szczęście przywieziony przez nich sprzęt okazał się "czysty". Problemy miały natomiast polskie łuczniczki. Wbrew pozorom, to nie łuki i strzały wzbudziły podejrzenia australijczyków, ale nóż znaleziony w bagażach jednej z osób. Został on zarekwirowany, gdyż nie był wpisany do specjalnej deklaracji. Według attache prasowego naszej ekipy, Andrzeja Persona, standard mieszkań w wiosce olimpijskiej jest wyższy niż cztery lata temu w Atlancie. W odróżnieniu od igrzysk w USA nikt też nie narzeka na jedzenie, które tym razem jest bardzo urozmaicone. Pewne problemy są jeszcze z transportem, ale z dnia na dzień sytuacja się poprawia.