- Świńska grypa nie jest groźniejsza od zwykłej grypy, wydaje się nawet, że zabija rzadziej, ale wobec milionów zachorowań nawet zwykła grypa powoduje około 500 tysięcy zgonów rocznie - podkreśla wirusolog. Pojawiają się niebezpieczne powikłania - szczególnie zagrożone są osoby starsze i dzieci. Uodpornimy się na świńską grypę za 15-18 miesięcy Według dr. Tomasza Wąsika, z wcześniejszych doświadczeń wynika, że wirus będzie krążył po świecie jeszcze 15 do 18 miesięcy, dopóki ludzie się na niego nie uodpornią. Nie da się wykluczyć, że przez ten czas powstanie nowa, groźniejsza mutacja - tyle że nikt nie jest w stanie powiedzieć, jaka to będzie mutacja i czy w ogóle do niej dojdzie. - Opracowanie szczepionki na grypę trwa około trzech miesięcy, jednak jeśli pojawi się nowa mutacja, szczepionka nie będzie skuteczna wobec nowego wirusa. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy specjaliści, dostępne na rynku szczepionki nie chronią przed świńską grypą - ostrzega. Nie wolno przyjmować leków przeciwwirusowych na własną rękę Bardzo ważna jest szybka diagnostyka - mamy odpowiednie ośrodki, które się tym zajmą. Lekarze dobrze wiedzą, jak leczyć grypę, zaś w razie powikłań chorzy trafią do specjalistycznego ośrodka. Leki przeciwwirusowe - takie jak doustny oseltamivir (Tamiflu) - tylko łagodzą objawy grypy, ale muszą być podane w ciągu 24 godzin, co ogranicza ich użyteczność. Podane zbyt późno są nie tylko nieskuteczne, ale w dodatku przyczyniają się do powstawania opornych na leczenie szczepów wirusa, dlatego nie należy ich przyjmować na własną rękę. - Lepiej nie brać leków z dodatkiem kofeiny. Kofeina sprawia, że pacjent czuje się lepiej, ale dzięki temu może wstać z łóżka i zarażać. Z kolei salicylany (aspiryna) w połączeniu z wirusem grypy mogą sprzyjać wystąpieniu zapalenia mózgu - zespołu Reye'a, zwłaszcza u dzieci i młodzieży. Lepsze są: paracetamol, ibuprofen albo zawierające je leki złożone (ale bez kofeiny!) - wyjaśnia dr Wąsik.. Kichnięcie w autobusie może zarazić 5-6 osób Najważniejsze, najtańsze i najprostsze jest zapobieganie zakażeniu. Gdy chory kicha, powietrze wylatuje z nosa z prędkością 200 kilometrów na godzinę, rozsiewając wirusy w powietrzu i na pobliskich przedmiotach. Wystarczy kichnąć w autobusie, by zarazić 5-6 osób. Ponieważ wirus osadza się na powierzchniach, których dotykamy rękami, trzeba często i dokładnie myć ręce. Nie należy dotykać rękami oczu, nosa i ust, ponieważ wówczas przenosimy wirusa na śluzówki i może dojść do zakażenia. Osoby chore powinny unikać zarażania innych - lepiej wygrzać się w łóżku niż wychodzić na zewnątrz. - Niestety, japoński zwyczaj noszenia przez chorych na grypę czy zakatarzonych maseczek raczej się w Polsce nie przyjmie - ubolewa dr Tomasz Wąsik.