Na rynku w Ostritz trwa Festyn Pokoju - wyraz sprzeciwu mieszkańców przeciwko neonazistom, którzy w położonym nad granicą z Polską miasteczku w rocznicę urodzin Hitlera zorganizowali rockowy festiwal "Tarcza i Miecz". - Nie mogliśmy dopuścić do tego, by w Ostritz w ten weekend rządzili naziści - mówi Michael Schlitt, przewodniczący zarządu fundacji Międzynarodowe Centrum Spotkań Marienthal. Prosty szyfr Pierwsze litery nazwy festiwalu "Tarcza i Miecz" (Schild und Schwert) są "łatwe do rozszyfrowania", to "SS", a termin imprezy, 20 kwietnia, też nie jest przypadkowy - tłumaczy Schlitt, który jest głównym organizatorem Święta Pokoju. W ciągu trzech miesięcy udało mu się zmobilizować szeroki sojusz organizacji: obu Kościołów - katolickiego i protestanckiego, związków zawodowych i organizacji pozarządowych. Dzięki festynowi udało się zapobiec przemarszowi neonazistów z pochodniami do pomnika ofiar wojny. - Możemy być z siebie dumni - dodaje. - Nasze przesłanie do całych Niemiec brzmi: ani w Ostritz, ani w Saksonii, ani też w żadnym innym miejscu w Niemczech nie ma miejsca dla brunatnej ideologii, rasizmu, ksenofobii i antydemokratycznych postaw. Nie cofniemy się przed neonazistami ani o krok - oświadczył Schlitt. Jak przypomniał, "Hitler doprowadził do II wojny światowej, jest odpowiedzialny za miliony zabitych, za niezmierzone cierpienia i niemal całkowitą j zagładę Żydów". Łańcuch światła W piątek (20.04.2018) wieczorem do Ostritz przyjechał niecodzienny gość - premier Saksonii Michael Kretschmer. - Stąd pochodzę, znam tutaj ludzi, wiem, jacy są i nie chcę, by ktokolwiek musiał się bać. W dniu, gdy są tutaj naziści, musimy się im przeciwstawić, musimy działać razem - mówił polityk CDU. - Obronimy demokrację! - wołał Kretschmer podczas otwarcia Święta Pokoju. W wielkim namiocie ustawionym na środku rynku odbywają się występy artystów reprezentujących wszystkie gatunki muzyczne - od akademickiego chóru z Goerlitz po występy zespołów hip-hopowych i rockowych. Przy stoiskach wokół namiotu można napić się kawy parzonej po arabsku lub pogadać o zbliżającym się festiwalu filmowym nad Nysą, dowiedzieć się o pracy niemiecko-polskiego przedszkola, poznać wystawę o robotnikach przymusowych w Goerlitz lub nauczyć się paru słów po polsku czy czesku. Wieczorem w piątek kilkaset osób, trzymając zapalone świeczki, utworzyło wokół rynku łańcuch symbolicznie chroniący miasto przed ekstremistami. Zaledwie kilkaset metrów od rynku, w hotelu znajdującym się nad samą Nysą, tworzącą w tym miejscu granicę polsko-niemiecką, zgromadziło się około tysiąca neonazistów. Dwudniową imprezę "Rekonkwista Europy" zorganizował wiceszef Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec (NPD) i jej szef w Turyngii Thorsten Heise. Oprócz występów znanych w tym środowisku zespołów Lunikoff, AMOK, Oidoxie czy Sturmwehr Jens &Martin program przewiduje wystąpienie eurodeputowanego NPD Udo Voigta, dyskusje na tematy polityczne i pokazy walk. Festiwal "Nur fuer Neonazis"? Chociaż bilety na festiwal były dostępne w internecie, organizatorzy nie chcą nieproszonych gości. "Spadaj" - usłyszał dziennikarz "Deutsche Welle", pytający przy wejściu na teren festiwalu o możliwość kupienia biletu wstępu. - Zapraszamy na konferencje prasową w sobotę - poinformował inny "bramkarz" w koszulce z napisem "Aryjskie bractwo", starając się zatrzeć złe wrażenie. Pod naciskiem policji organizatorzy wpuścili jednak na kilkanaście minut dziennikarzy, pozwalając na robienie zdjęć. Uczestnicy przyjęli decyzję kierownictwa z mieszanymi uczuciami - jedni pozowali do zdjęć, inni pozwalali sobie na uwagi w rodzaju: "policzymy się później, jak będziesz sam". Stoiska w oczywiście "Niemieckim domu towarowym" uginają się pod stosami płyt z neonazistowską muzyką, książkami kwestionującymi niemieckie zbrodnie i podkoszulkami z obraźliwymi dla przeciwników hasłami. NPD traci w Niemczech wpływy, w ubiegłorocznych wyborach do Bundestagu zdobyła zaledwie 0,4 proc. głosów, choć w Saksonii jest tradycyjnie silniejsza niż na zachodzie kraju. Wielu wyborców przerzuciło głosy na Alternatywę dla Niemiec (AfD), nie kojarzoną z narodowym socjalizmem. Niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzekł, że chociaż NPD jest partą prowadzącą działalność niezgodną z konstytucją, to jest tak słaba, że nie ma potrzeby jej delegalizacji. Polska policja czuwa Most przez Nysę, za którą jest Polska, oddalony jest zaledwie o kilkadziesiąt metrów od hotelu. Po polskiej stronie, w Krzewinie Zgorzeleckiej znajduje się stacja kolejowa na trasie z Goerlitz do Zittau. Polska policja patroluje teren przed mostem, nie kontroluje jednak przyjeżdżających. Natomiast niemieccy funkcjonariusze po drugiej stronie mostu bardzo dokładnie sprawdzają każdego przekraczającego granicę, obawiając się, że część niemieckich uczestników festiwalu wjedzie do Niemiec od strony polskiej. Opinię publiczną zbulwersowały informacje o udziale przedstawicieli skrajnej prawicy z Polski i Czech. - Wiemy, że takie kontakty istnieją od lat, obserwujemy je z niepokojem, gdyż są czymś więcej, niż tylko zbliżeniem - mówi "Deutsche Welle" polityk Zielonych Franziska Schubert. Jak zaznacza, polscy neonaziści zrezygnowali z podobnego festiwalu na Dolnym Śląsku, by nie robić konkurencji Niemcom. Jerzy Harłukowicz z wrocławskiej redakcji "Gazety Wyborczej" uściśla, że do Ostritz wybierają się członkowie polskiej odnogi faszystowskiej międzynarodówki Blood and Honour - Club 28. Na terenie festiwalu w piątek nie widać było żadnych polskich akcentów. Zgorzelec wspiera Ostritz W Święcie Pokoju uczestniczył także burmistrz Zgorzelca Rafał Gronicz. - Festyn jest dowodem na to, że po stronie niemieckiej większość ludzi chce żyć w spokoju i przyjaźni z sąsiadami. Cenią sobie wartości europejskie, otwarte granice. To dowód na siłę społeczeństwa obywatelskiego. Nie można być obojętnym i biernym, nie wolno się bać - mówi. - Głupota nie zna granic. Nie jestem w stanie pojąć Polaków, którzy jadą na imprezę neonazistowską. To kompletny brak rozumu - powiedział "Deutsche Welle" burmistrz Zgorzelca. Jacek Lepiarz, Ostritz, Redakcja Polska Deutsche Welle