- Nie są agresywne - powiedział burmistrz Gianni Alemanno. - Wydaje się, że powypisywał to jakiś wariat - dodał. Santa Scala, marmurowe Święte Schody liczące 28 stopni, zgodnie z tradycyjnym przekazem pochodzą z pałacu Poncjusza Piłata, a Jezus Chrystus miał być po nich prowadzony na sąd. W 326 roku zostały przewiezione z Jerozolimy do Rzymu. Graffiti, które jeden z rzymskich dzienników określił jako "napisane w nieznanym języku", namalowane zostały pomarańczową farbą. Zajmowały szerokość 20 metrów. Zostały w ciągu paru godzin usunięte przez służby miejskie. - Wyglądają na produkt niezrównoważonego umysłu. Nie wydaje mi się, aby było w tym coś niepokojącego - uspakajał zaalarmowaną opinię publiczną burmistrz Świętego Miasta. Ze względu na sam fakt sprofanowania Świętych Schodów oraz treść niejasnych napisów, które mogły być interpetowane jako wymierzone przeciwko księżom-grzesznikom, a także przeciwko papieżowi, burmistrz Gianni Alemanno i prezydent prowincji Lacjum, Luca Zingarelli, wyrazili solidarność z papieżem i potępili akt "wymierzony przeciwko wszystkim obywatelom Rzymu i wierzącym." Niektóre rzymskie media i rosyjska agencja ITAR-TASS, opisując akt wandalizmu, jakiego dopuszczono się na Świętych Schodach, "rozszyfrowują" jedno z graffiti wykonanych cyrylicą. Brzmiało ono: "Ja lubliu tiebia, Wiera" ("Kocham cię, Wiero"). Pod tym był podpis: "Wania".