podkreślił, że ostatnie wydarzenia na Kaukazie należy widzieć w całej ich złożoności, wykluczającej wskazanie jednoznacznego winowajcy. Na pytanie Radio Czesko, dlaczego do tej pory nie zabrał głosu w sprawie sytuacji w Gruzji, prezydent odparł: "Właśnie chętnie bym się wypowiedział i język mnie świerzbi, by się wypowiedzieć, gdyż jest mi smutno, że nie chce się uznawać rzeczywistości jako takiej, że tworzy się określone mity, że prowadzi się zastępczą grę nad tą tragiczną sytuacją - dla milionów ludzi na Kaukazie sytuacja ta jest w każdym razie tragiczna, a ofiarami są zawsze zwykli ludzie, a nie politycy". Dodał następnie: "Nie wydałem żadnego oświadczenia po prostu dlatego, że nie mogę ponieść się fali, modnej fali takiej, że Gruzja jest złota, a Rosja zła. Wydaje mi się to tak uproszczonym widzeniem świata, że musiałbym o tym napisać obszerny tekst, że nie tak to widzę - zatem nie staram się mieszać do tego moim oświadczeniem. Jednak w każdym razie jeśli chodzi o stanowisko, które czterej moi koledzy - prezydenci państw nadbałtyckich wraz z prezydentem polskim - zajęli w swej deklaracji, to ja po prostu tej sytuacji tak nie widzę".