Jak pisze "New York Times", po rozruchach w Londynie i innych miastach angielskich pojawiły się nowe pytania dotyczące wprowadzonych przez rząd premiera Davida Camerona cięć wydatków, które wymierzone są głównie w programy społeczne. Cięcia te najbardziej dotknęły biednych mieszkańców, w tym wielu młodych ludzi z mniejszości, czyli głównych uczestników zamieszek. Gazeta podkreśla, iż starcia kładą się cieniem na letnich igrzyskach olimpijskich, które odbędą się w brytyjskiej stolicy w przyszłym roku. "12 miesięcy przed imprezą, Wielka Brytania będzie musiała zapewnić przedstawicieli komitetu olimpijskiego, że nie istnieje ryzyko, iż powtórka z zamieszek zagrozi lub zniszczy igrzyska". Brazylijski dziennik "Globo" wskazuje, że starcia wybuchły m.in. w rejonach oddalonych jedynie o kilka kilometrów od Parku Olimpijskiego, który za mniej niż rok odwiedzą miliony ludzi. "Wall Street Journal" cytuje przedstawicieli brytyjskich władz i świadków, wskazujących, że uczestnicy zamieszek planowali rozruchy za pomocą portali społecznościowych, m.in. Twittera. "Jeśli to prawda, oznaczałoby to, że wykorzystywanie mediów społecznościowych w celu podsycania zamieszek przeniosło się z narodów uczestniczących w Arabskiej Wiośnie na ulice jednego z najbardziej rozwiniętych krajów" - pisze "WSJ". Według "WSJ", "zamieszki nie są rzadkością w Wielkiej Brytanii". Gazeta przypomina, że w 2001 r. napięcia rasowe doprowadziły do wybuchu przemocy w Bradford, na północy Anglii. W 1990 r. w centrum Londynu miały miejsce gwałtowne demonstracje przeciw zmianom podatkowym, a w 1981 r. między imigrantami z byłych kolonii a policją wybuchły starcia w londyńskiej dzielnicy Brixton, wywołując "podobne zamieszki w innych miastach i rozpoczynając najbardziej pamiętny okres niepokojów". Amerykański dziennik pisze, że także w tym roku doszło do gwałtownych protestów przeciwko cięciom wydatków publicznych. "WSJ" przypomina, że podczas wielkiej demonstracji przeciwko podwyższeniu czesnego, protestujący zaatakowali samochód, którym jechał książę Karol. "Jednak te epizody bledną w zestawieniu z masakrą, którą widzieliśmy podczas weekendu" - ocenia amerykańska gazeta. Według hiszpańskiego "El Pais", "kryzys nie może być jedynym wytłumaczeniem wybuchów przemocy, które mnożą się w Europie". "Każdy przypadek jest inny", ale wszystkie razem sprawiają, że rodzi się pogląd, iż "demokracja przedstawicielska nie jest w stanie w sposób pokojowy poradzić sobie z rosnącym niezadowoleniem obywateli" - ocenia gazeta. "Jest to równia pochyła, z którą rządy mają obowiązek sobie radzić, skrupulatnie przestrzegając prawa" - pisze "El Pais". Według chińskiego dziennika państwowego "Renmin Ribao", "brytyjska policja stoi teraz przed dwoma głównymi problemami". "Po pierwsze, w związku z rządowymi cięciami, będzie musiała przeprowadzić masowe zwolnienia" - pisze gazeta, przewidując, że "przy niewystarczających siłach i środkach finansowych" policja bez wątpienia napotka problemy z utrzymaniem porządku społecznego. "Po drugie, po aferze podsłuchowej 'News of the World', wiarygodność brytyjskiej policja spadła", a jej odbudowa i odzyskanie poparcia społecznego zajmie długi czas - twierdzi "Renmin Ribao". Francuski "Liberation" wskazuje, że powody zamieszek w Wielkiej Brytanii przypominają powody rozruchów we Francji w 2005 r. i w Atenach w 2008 r., które wybuchły, gdy policja zabiła nastolatka w dzielnicy Exarchia.