Dwa pozostałe żądania to całkowite zaprzestanie przemocy na ulicach oraz zwolnienie wszystkich więźniów politycznych. "Jeżeli nasze żądania nie zostaną spełnione do 25 października, cały kraj wyjdzie pokojowo na ulice" - napisała w oświadczeniu, opublikowanym na swoim koncie na Telegramie, przebywająca w Wilnie Cichanouska. "26 października wszystkie przedsiębiorstwa zaczną strajk, wszystkie drogi zostaną zablokowane, państwowe sklepy nie będą miały już czego sprzedawać" - dodała. "Minęły dwa miesiące politycznego kryzysu, przemocy i bezprawia - naszym zdaniem wystarczy" - podkreśliła. "Państwowy terror" Według niej to, że obecnie siły bezpieczeństwa biją nie tylko mężczyzn, ale też kobiety, dzieci i starszych, to "państwowy terror" i każdy, które jeszcze nie podjął decyzji o przejściu na stronę narodu, jest jego współuczestnikiem. "Rozmowy za kratami to nie dialog, bicie własnego narodu po wygłoszeniu deklaracji o gotowości do rozmów to nie dialog" - zaznaczyła, odnosząc się m.in. do sobotniego spotkania Alaksandra Łukaszenki z więzionymi opozycjonistami. Na Białorusi od ponad dwóch miesięcy trwają protesty po wyborach prezydenckich z 9 sierpnia, w których według oficjalnych wyników Łukaszenka zdobył ponad 80 proc. głosów. Uczestnicy protestów nie uznają tych wyników i domagają się powtórnych wyborów. Służby bezpieczeństwa regularnie używają siły wobec manifestantów, a za udział w protestach zatrzymano kilkanaście tysięcy osób.