Cichanouska zwróciła się m.in. do strajkujących pracowników zakładów Biełaruskalij, fabryki traktorów MTZ i Grodno Azotu, podkreślając, że protestujący są "symbolem nowej, wolnej Białorusi". - Jesteśmy siłą, która może zmienić i już zmienia przyszłość naszego kraju. Kraju, który on chce nam ukraść. Tak jak już ukradł nasz wybór i okaleczył naszych braci, siostry, mężów, dzieci - oznajmiła w opublikowanym w serwisie YouTube nagraniu, wskazując na działania prezydenta Alaksandra Łukaszenki. - By zatrzymać tę samowolę, powinniśmy się zjednoczyć - zaapelowała Cichanouska. - Już pokazaliście niesamowitą jedność i opanowanie ze stali. Bardzo wam za to dziękuję. Zastraszyliście dyktaturę. Drży ze strachu przed wami, waszą siłą i męstwem, dlatego dzisiaj odczuwacie ogromną presję, grożą wam - dodała. Wskazuje cele Według Cichanouskiej strajki "zapędziły władze do narożnika, raniły ją w samo serce". Dlatego - jak oceniła - obecnie próbuje się "na wszystkie sposoby rozdzielić i skłócić" uczestników akcji. Zaznaczyła, że "strajki to całkowicie legalna i mocna broń przeciwko reżimowi". Cichanouska zaapelowała, by Białorusini nie dali "się zastraszyć". Podkreśliła, że fundusze wsparcia przekazały już "miliony", by pomóc protestującym "wytrzymać naciski i nie złamać się przez groźby". Wezwała Białorusinów do kontynuowania i rozszerzania strajków. - Sprawimy, że władza, która zamknęła się w swoich pałacach, usłyszy nasze głosy, które nam ukradła - kontynuowała kandydatka. - Nasze cele są proste: zaprzestanie przemocy, uwolnienie więźniów politycznych i przeprowadzenie nowych, przejrzystych, wolnych i uczciwych wyborów - podkreśliła. Protesty od wyborów Na Białorusi trwają protesty po wyborach prezydenckich z 9 sierpnia, które według oficjalnych wyników wygrał Łukaszenka zdobywając ponad 80 proc. głosów.