W obszernym wywiadzie, jakiego pisarka udzieliła Radiu Wolna Europa (RFE/RL) Aleksijewicz podkreśliła, że w obecnej sytuacji, gdy na Białorusi doszło do przelewu krwi podczas tłumienia antyrządowych protestów i zginęły dwie osoby, Łukaszence nie uda się już "odejść elegancko". "Cichanouskia zrobiła co mogła" Pisarka odniosła się też do decyzji głównej rywalki Łukaszenki w wyborach - Swiatłany Cichanouskiej - o opuszczeniu kraju. - Zgadzam się z opinią wielu osób, które uważają, że znakomicie wypełniła ona swoje zadanie. Była i jest symbolem ogromnego pragnienia zmian, nowego życia, samopoświęcenia dla ojczyzny i swego męża - powiedziała. - Zrobiła, co mogła. Nie mogłabym o niej powiedzieć złego słowa. Teraz niech na pierwszy plan wyjdą mężczyźni. To czas na Komitet Ocalenia Narodowego, w skład którego wejdzie elita. To czas na podjęcie walki przez społeczeństwo. Akcja trzech delikatnych kobiet (Weroniki Cepkały, Maryi Kalesnikawej i Swiatłany i Cichanouskiej - red.), to już dziś za mało - argumentowała. - Jestem im wdzięczna za to, że uratowały naszą godność. W ciągu ostatnich tygodni po prostu zakochałam się w swoim narodzie. To już jest zupełnie inne społeczeństwo. W ludzi wstąpiła nowa moc. Kiedyś byłam tym narodem rozczarowana, dzisiaj już nie - wyznała. Pisarka wyraziła ubolewanie, że wokół trzech liderek obywatelskiego sprzeciwu nie pojawiła się ekipa, która mogłaby je lepiej wesprzeć od strony logistycznej. - Chcę tym samym powiedzieć, że musimy być lepiej zorganizowani i że musimy mieć liderów, którzy wyłonią się w trakcie tej walki - dodała. Protesty po wyborach Na Białorusi od czterech dni trwają masowe protesty. Odbywają się one w Mińsku oraz w 23 innych miastach kraju. Ich uczestnicy protestują przeciwko rządom Alaksandra Łukaszenki i rezultatom niedzielnym wyborów, które w ich ocenie zostały sfałszowane.