Prezydent USA Barack Obama stanowczo potępił samobójcze zamachy i zaoferował władzom Indonezji amerykańską pomoc. - Chciałby przekazać wyrazy współczucia wszystkim ofiarom i ich bliskim - powiedział Obama. - Amerykanie stoją po stronie Indonezyjczyków w tym trudnym czasie i rząd amerykański jest gotowy, jako przyjaciel i partner, pomóc indonezyjskiemu rządowi odpowiedzieć na te oburzające ataki oraz w odbudowie - oświadczył Obama. Również szwedzkie przewodnictwo w Unii Europejskiej "potępiło ataki bombowe (...) w których zginęło i zostało rannych wiele niewinnych osób". - Jesteśmy solidarni z indonezyjskim rządem i z mieszkańcami Indonezji w tym trudnym czasie - dodało szwedzkie przewodnictwo, uznając, że ten "brutalny akt" oznacza powrót terroryzmu w największym muzułmańskim kraju na świecie. Także sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun potępił zamachy. Oświadczył, że docenia "wysiłki indonezyjskiego rządu mające w przeszłości na celu postawienie przed sądem osób odpowiedzialnych za ataki terrorystyczne". Wyraził też przekonanie, że "dochodzenie w sprawie nowych zamachów będzie przeprowadzone z taką samą rozwagą i że sprawcy zostaną osądzeni". Organizacja Konferencji Islamskiej wyraziła ustami swojego sekretarza generalnego Ekmeleddina Ihsanoglu "oburzenie i gniew z powodu tej serii szaleńczych ataków". - Takie działania są sprzeczne z pokojowymi wartościami islamu; władze muszą zidentyfikować i osądzić sprawców tych ohydnych aktów przemocy - powiedział sekretarz organizacji, zrzeszającej 57 państw. Brytyjski minister spraw zagranicznych David Miliband, który zdecydowanie potępił ataki, ocenił też, że przypominają one "po raz kolejny o niebezpieczeństwie, jakie grozi ludziom wszystkich ras i religii ze strony brutalnych ekstremistów". Również Francja, Włochy i Hiszpania potępiły ataki i przypomniały o potrzebie walki z terroryzmem. Paryż wyraził poparcie "dla wysiłków indonezyjskich władz, mających na celu ustabilizowanie tej wielkiej demokracji". Wśród dziewięciu osób zabitych w zamachach jest obywatel Nowej Zelandii, a 14 z 40 rannych to obcokrajowcy - w tym co najmniej dwóch obywateli Australii i Kanady. Również te kraje potępiły zamachy. Premier Nowej Zelandii John Key uznał, że miały one na celu "zabicie i ranienie niewinnych osób". Minister spraw zagranicznych Australii Stephen Smith nazwał piątkowe ataki barbarzyńskimi, a szef MSZ Kanady Lawrence Cannon - "aktem podłej przemocy".