Politycy na świecie na ogół nie ujawniali swych sympatii, ale zdarzały się wyjątki. Poniżej niektóre ich wypowiedzi na ten temat, wraz z informacją o tym, komu w walce o Biały Dom sprzyjają mieszkańcy kraju wypowiadającego się polityka. Premier Włoch Silvio Berlusconi - Mamy nadzieję i uważamy, że następnym prezydentem będzie ponownie Bush - powiedział Berlusconi 22 października na wiecu przed wyborami lokalnymi na południu Włoch. Jednak w sondażu amerykańskiego Uniwersytetu Maryland i firmy GlobeScan 58 proc. Włochów było za Kerrym, a tylko 14 proc. za Bushem. Premier Japonii Junichiro Koizumi - Jestem w bardzo bliskich stosunkach z prezydentem Bushem i dlatego chcę, żeby wypadł jak najlepiej - powiedział Koizumi 14 października, gdy zapytano go o amerykańskie wybory. W sondażu UM/G 43 proc. Japończyków wolało Kerry'ego, a 23 proc. Busha. Prezydent Rosji Władimir Putin - Ataki międzynarodowego terroryzmu w Iraku są wymierzone nie tylko w siły koalicji międzynarodowej, lecz także osobiście w prezydenta Busha. Międzynarodowy terroryzm postawił sobie za cel jak najbardziej zaszkodzić Bushowi w walce wyborczej i uniemożliwić mu pozostanie u władzy na drugą kadencję - powiedział Putin 18 października w stolicy Tadżykistanu, Duszanbe, wyraźnie popierając w ten sposób prezydenta USA. W sondażu UM/G 20 proc. Rosjan opowiedziało się za Kerrym, a 10 proc. za Bushem. Prezydent Kuby Fidel Castro - Bush nie pokonałby w debacie kubańskiego dziewięcioklasisty, bo kubański dziewięcioklasista wie więcej od niego - powiedział Castro w przemówieniu w lutym tego roku. Castro, który przetrwał dziewięciu amerykańskich prezydentów, nie przepuszcza okazji, by krytykować Busha. Sondaż UM/G nie obejmował Kuby. Komisarz UE ds. stosunków zewnętrznych Chris Patten - Wyzwolenie [Iraku] szybko przerodziło się w brutalnie zwalczaną okupację. Demokracja nie rozwinęła się na niewdzięcznych pustyniach Środkowego Wschodu jak orientalny dywan. A przede wszystkim - zwycięstwo w Bagdadzie nie zapewniło pokoju w Jerozolimie i Palestynie. Najbardziej niepokoi mnie to, że po obu stronach Atlantyku u tradycyjnych partnerów, dojdą do głosu ich najgorsze cechy. Świat zasługuje na coś lepszego niż testosteron po jednej stronie i wyniosłość po drugiej - powiedział Patten, brytyjski konserwatysta, 15 września w Strasburgu w debacie na forum Parlamentu Europejskiego. Słowo "testosteron" odnosiło się do postawy rządu Busha w sprawach światowych, zdaniem sporej części Europejczyków aroganckiej i ryzykownej. Ankieta przeprowadzona we wrześniu przez German Marshall Fund, organizację zajmującą się stosunkami transatlantyckimi wykazała, że 75 proc. Europejczyków nie popiera polityki zagranicznej Busha, a 73 proc. uważa, że wojna w Iraku zwiększyła globalne zagrożenie ze strony terroryzmu. Prezydent Francji Jacques Chirac - Jesteśmy przyjaciółmi (Stanów Zjednoczonych), jesteśmy sojusznikami. Rzecz jasna, nie jesteśmy sługami. I kiedy się nie zgadzamy, nie mówimy tego w sposób agresywny, ale mówimy to stanowczo - Chirac, krytyk wojny w Iraku, mówił to na konferencji prasowej 29 czerwca, gdy na szczycie NATO okazało się, że Francja i USA różnią się nadal w kwestii sposobów zapewnienia bezpieczeństwa w Iraku i Afganistanie. W sondażu UM/G za Kerrym opowiedziało się 64 proc. Francuzów, a za Bushem 5 proc. Niemiecki wiceminister obrony Walter Kolbow - Amerykanie, podejmujący wciąż jednostronne decyzje, coraz bardziej przypominają dyktatorów - Kolbow użył tych mocnych słów w marcu 2003 roku, nawiązując do powiedzenia przypisywanego administracji Busha: "Każdy, kto nie jest z nami, jest przeciwko nam". W Niemczech Kerry ma przeszło siedem razy więcej zwolenników niż Bush. Premier Izraela Ariel Szaron - Myślę, że z żadnym prezydentem Stanów Zjednoczonych nie mieliśmy takich stosunków i takiej współpracy we wszystkich dziedzinach, jak z obecną administracją - Szaron powiedział to w październiku 2002 roku, ostatnio dyplomatycznie milczał, ale nic nie wskazuje, by miał zmienić swą opinię sprzed dwóch lat. W Izraelu, inaczej niż w większości krajów świata, Busha woli także ogół ludności. W ankiecie z połowy października Izraelczycy dali obecnemu prezydentowi USA pierwszeństwo przed jego rywalem stosunkiem głosów 50 do 24 procent. Zobacz raport specjalny serwisu Fakty: USA - wybory 2004