Jeżeli powieść d'Estainga rzeczywiście jest literacką maską, to brytyjską rodzinę królewską znów czekają trudne dni. Osoby dobrze poinformowane twierdzą, że książę Walii Karol i jego małżonka Camilla raczej nie ustawią się w kolejce szturmujących księgarnie. Niewykluczone jednak, że opisana w książce historia miłosna jest w całości wytworem bujnej wyobraźni byłego prezydenta, znanego z zamiłowania do literatury romansowej, a zamierzone niedomówienia i zbieżności mają po prostu sprawić, że "Księżna i prezydent" będzie się świetnie sprzedawać. Jakkolwiek wygląda prawda, należy przypuszczać, że królowa Elżbieta nie jest zachwycona kolejnym skandalem wywołanym "zza grobu" przez jej tragicznie zmarłą synową. Bohaterami książkowego romansu są prezydent Francji Jacques-Henri Lambertye oraz Patricia, dziwnym zbiegiem okoliczności nosząca tytuł księżnej Walii. Owdowiały polityk i zamężna, ale nieszczęśliwa w małżeństwie arystokratka, mieli spotkać się po raz pierwszy w czasie kolacji w pałacu Buckingham podczas szczytu G7. Interesujących paraleli jest więcej. Patricia zwierza się oczarowanemu nią prezydentowi z bolesnej rozmowy z mężem, którą odbyła z nim przed ślubem, i w której poinformował on ją o tym, że ma kochankę. Powieściowa księżna jest też osobą mocno zaangażowaną w działalność charytatywną, rekompensującą jej osobiste problemy i dającą wytchnienie od sztywnej dworskiej etykiety. Jedyną uderzającą rozbieżnością pomiędzy rzeczywistością a literacką fikcją zdaje się być fakt, że Lambertye - w przeciwieństwie do d'Estainga - zostaje wybrany na drugą prezydencką kadencję. Co wiadomo na temat prawdziwych relacji łączących Dianę i d'Estainga? Niewiele, poza tym, że istotnie spotykali się na różnego rodzaju oficjalnych uroczystościach i bankietach. W świecie polityki spotkania takie są jednak rzeczą zupełnie naturalną, dlatego bulwarowa prasa koncentruje się na innym szczególe: otóż prawdopodobnie były prezydent Francji był pierwszą osobą, która wysłała kwiaty do szpitala, do którego księżna trafiła po tragicznym wypadku w paryskim tunelu Alma w 1997 roku. Media przypominają też, że d'Estaing, podobnie jak François Mitterand, cieszył się reputacją kobieciarza. Powieść kończy się intrygującą kwestią, sugerującą, że autor uzyskał przyzwolenie na spisanie nieznanej dotąd historii pod warunkiem dotrzymania obietnicy złożonej księżnej. Czego dotyczyła obietnica? Jeżeli ochrony prywatności Lady Di, to jej domniemany kochanek wywiązał się z niej wyjątkowo kiepsko. Więcej na ten temat tutaj Katarzyna Kasińska