Warszawa Pikieta pod Kolumną Zygmunta nie spotkała się z większym zainteresowaniem warszawiaków, zebrało się raptem ok. 200 osób. Uczestnicy - tradycyjnie już anarchiści i lewacy - domagali się wycofania polskich wojsk z Iraku. - To, co się stało w Hiszpanii może też wydarzyć się w Polsce, a odpowiedzialność za to ponoszą wyłącznie polski rząd i polski prezydent - twierdzi jeden z członków "Inicjatywy Stop Wojnie". Demonstracji przyglądał się reporter RMF, Przemysław Marzec: Później pochód powiększył się do ok. 500 osób. Na jego czele znajduje się atrapa rakiety ze zdjęciami prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Georga Busha oraz premierów Leszka Millera i Tony'ego Blaira. "Żadnej krwi za ropę", "Wycofać wojska z Iraku", "Precz z globalnym terrorem USA" - takie hasła widnieją na transparentach niesionych przez protestujących. Uczestnicy demonstracji zapowiadają też, że "wyślą w kosmos Busha, Blaira, Kwacha i Millera". "Forsa dla głodujących, nie na wojnę" - skandowali pod Ministerstwem Finansów i obejrzeli przygotowany specjalnie na demonstrację kabaret. Jedną ze scenek były "częste wypadki polskich żołnierzy w Iraku przy czyszczeniu broni". W innej - osoba odgrywająca prezydenta George'a Busha chwaliła się, że "ma pieska Kwach". Rozkazywała mu m.in. by "szukał broni masowego rażenia". Demonstrujący skandowali też - "Kwach pod sąd, rząd pod prąd", a wcześniej pod Pałacem Prezydenckim - "Tutaj mieszka terrorysta". Pod ambasadą amerykańską symbolicznie wysłali prezydentów Kwaśniewskiego i Busha oraz premierów Blaira i Millera w kosmos, zrzucają z ciężarówki rakietę i depcząc ją. "Mamy nadzieję, że do nas nie wrócą" - krzyczeli. W proteście uczestniczyły też: senator Maria Szyszkowska (SLD) i senator Zdzisława Janowska (UP). - Najwyższy czas zakończyć prowadzenie wszelkich wojen, najwyższy czas zmienić edukację i krzewić pacyfizm. Wiemy, że demokracja jest ustrojem nie najlepszym, doświadczamy tego na sobie. Nasze społeczeństwo jest biedne, a my wydajemy pieniądze na zbrojenia - mówiła Szyszkowska. Wrocław Przeciwko udziałowi wojsk polskich we "wprowadzaniu demokracji siłą" w Iraku protestowało na wrocławskim Rynku ok. 150 osób z Koalicji Antywojennej. Manifestanci, głównie młodzi ludzie o lewicowych poglądach, rozdawali zupę pod hasłem "jedzenie zamiast bomb". Młodzi ludzie, pacyfiści przynieśli ze sobą wiele różnych antywojennych, antyamerykańskich, ale i antyrządowych haseł: "Stop okupacji w Iraku", "Podatki na opiekę nie na zbrojenie", "Zasiłki z budżetu zamiast offsetu", "Ropa nie jest warta krwi" czy "Miller, Killer". Był też dużych rozmiarów plakat z napisem "okupacja" zrobiony z dolarów amerykańskich. - Protestujemy przeciwko okupacji w Iraku po pierwsze z powodu finansowego. Zwyczajnie jest to dla nas zbyt kosztowne w chwili, gdy zamyka się szpitale i nie ma na opiekę zdrowotną w Polsce. Po drugie ta wojna i okupacja jest nieetyczna i niemoralna. Uważamy bowiem, że nie można wprowadzać demokracji siłą - powiedziała Katarzyna Rejda. Dlatego też Koalicja domaga się nie tylko wycofania wojsk polskich z Iraku, ale i zakończenia przez inne kraje okupacji. Później do zgromadzonych przemawiał "Towarzysz Wiesław" i manifestacja antywojenna zmieniła się w happening. Towarzysz przemawiał, tłum był zachwycony choć dokładnie nie wiadomo co mówił, a zwłaszcza o czym. Poznań Okrzyki "Wojna precz" , transparenty "Stop dla amerykańskich baz w Polsce", "Husajn terrorysta lokalny, Bush terrorysta globalny", czy indywidualny transparent kilkuletniego chłopca "Kacper przeciwko wojnie" towarzyszyły wiecowi, który ok. godziny 13. rozpoczął się na poznańskim Placu Wolności. - To nie jest żadna misja stabilizacyjna, polscy żołnierze biorą udział w okupacji Iraku i trzeba o tym głośno mówić. Chcemy powrotu naszych żołnierzy i zakończenia wojny - powiedział do zebranych jeden z organizatorów wiecu, Jarosław Urbański. Po kilkunastu minutach, po zakończeniu wiecu, zebrani wraz z przypadkowymi przechodniami zjedli posiłek przygotowany przez organizację "Food not bomb". Katowice Pod hasłami "powstrzymania państwowego terroryzmu" oraz "odstąpienia od okupacji Iraku" protestowało kilkadziesiąt osób w Katowicach. Sprzed dworca manifestanci przemaszerowali jedną z głównych handlowych ulic miasta. Przynieśli ze sobą kukłę George'a Busha, którą podpalili. Nazwali ją "Bushanną", a resztki - nawiązując do wiosennego "topienia Marzanny" - utopili w Rawie. Zdaniem uczestników manifestacji, dzięki operacji w Iraku świat stał się jeszcze bardziej niebezpieczny. - Ta agresja, zamiast zmniejszyć, zwiększyła poziom niebezpieczeństwa tak w skali międzynarodowej, jak i w samym Iraku. Twierdzenia o tym, że reżim Saddama Husajna ma broń masowego rażenia - co było głównym pretekstem agresji - okazały się bajkami dla naiwnych - powiedział jeden z organizatorów pikiety, Dariusz Ciepiela. Gdańsk Kilkadziesiąt osób, głównie młodzież, protestowało dziś w Gdańsku przeciwko obecności polskich żołnierzy w Iraku oraz amerykańskiej polityce na Bliskim Wschodzie. Manifestanci przemaszerowali spod multikina naprzeciwko Dworca Głównego PKP w Gdańsku pod Ratusz Głównomiejski na ulicy Długiej. Ulotki antywojenne rozdawał przechodniom szczudlarz w czarnym stroju i amerykańską flagą na plecach, z czaszką kościotrupa przypominającą nowojorską Statuę Wolności na głowie. Demonstranci nieśli ze sobą transparenty z takimi hasłami jak: "Przekujmy czołgi na rowery. Okupacja Iraku stop!", "Rok okupacji = brak demokracji". Przy uderzeniach bębnów skandowali m.in. "Polacy do domu", "Okupacja stop" i "USA - globalny terrorysta". W antywojennym proteście uczestniczyli m.in. dawni działacze "Solidarności", małżeństwo Joanna i Andrzej Gwiazdowie. - Okładanie bombami ludzi, którzy żyją pod terrorem, nie jest dobrą sprawą. Jak się raz wdepnie w bagno, to często nie da się już z niego wyjść. Zaangażowaliśmy się w sytuację, z której mamy same straty, próbowaliśmy podlizać się Bushowi, a ten nas wystawił do wiatru. Złamaliśmy europejską solidarność. Argumentem było, że będziemy mieli korzyści z rabunku Iraku, a nawet głupi kontrakt na uzbrojenie przegraliśmy - powiedział dziennikarzom Andrzej Gwiazda. USA Co najmniej 50 tys. osób, według ocen policji, zgromadziło się już na demonstracji w Nowym Jorku. Na Manhattanie przeciągnął kilometrowy pochód manifestantów, pomiędzy Madison i Szóstą Aleją (6th Avenue). W proteście uczestniczyły m.in. rodziny żołnierzy stacjonujących w Iraku a także krewni i bliscy ofiar zamachów 11 września 2001 roku. Podczas demonstracji wzywano do położenia kresu okupacji Iraku i powrotu żołnierzy amerykańskich do kraju. Jednym z mówców był kongresman Dennis Kucinich, ubiegający się o nominację w wyborach prezydenckich jako kandydat lewicy. Pochód w Nowym Jorku był wstępem do ponad 250 demonstracji antywojennych w całych Stanach Zjednoczonych, m.in. w San Francisco i w Fayetteville w stanie Północna Karolina, gdzie znajduje się jedna z głównych baz wojskowych USA, Fort Bragg. Demonstrację przewidziano także w Crawford w Teksasie, gdzie swoje rancho ma prezydent George W. Bush, obecnie odbywający podróż wyborczą na Florydzie. Czechy Kilkaset osób zebrało się dzisiaj przed amerykańską ambasadą w Pradze. Minutą ciszy demonstranci uczcili pamięć ofiar wojny i ofiar zamachów terrorystycznych w Madrycie; gwizdami wyrażono dezaprobatę dla polityki USA i prezydenta George'a W. Busha. Pod ambasadę USA dotarły dwie antywojenne demonstracje: Międzynarodowego Ruchu Pokojowego Czech oraz Komunistycznego Związku Młodzieży i Inicjatywy Forum Społecznego. Ubrani w większości na czarno uczestnicy pierwszego marszu otworzyli po drodze - na zabytkowym moście Karola - żywy łańcuch, aby uczcić pamięć wszystkich ofiar irackiej wojny. Na Placu Pokoju przeciwko wojnie w Iraku protestowali anarchiści. Podobną akcję przedstawiciele różnych ugrupowań anarchistycznych zorganizowali także w drugim co wielkości mieście Czech - Brnie. Wszystkie demonstracje - w których obok Czechów licznie uczestniczyli mieszkający w Pradze i Brnie Palestyńczycy i Amerykanie - przebiegły spokojnie. Ukraina Kilkaset osób wzięło udział w manifestacji w Kijowie. Demonstrowano pod hasłem wycofania ukraińskiego kontyngentu z prowincji Wasit w polskiej strefie stabilizacji i potępienia "imperialistycznej" polityki USA. Ukraińska brygada w prowincji Wasit liczy 1656 żołnierzy i oficerów. Głównym organizatorem protestu były Komunistyczna Partia Ukrainy i inne ugrupowania lewicowe, a także miejscowe organizacje arabskie. Lider komunistów Petro Symonenko podczas wystąpienia na Placu Niepodległości powiedział, że Amerykanie stosują wobec Ukrainy politykę dyktatu, wskazują jej sposób reformowania gospodarki i sił zbrojnych, co, jak podkreślił, prowadzi do zubożenia siły bojowej wojska. Prezydenta Leonida Kuczmę Symonenko oskarżył o "zaprzedanie się Ameryce". Kilkudziesięciu sympatyków Natalii Witrenko - liderki Postępowej Socjalistycznej Partii Ukrainy - demonstrowało osobno pod hasłem "Ukraina na wieki z Rosją". W zamyśle organizatorów, taka powinna być odpowiedź na plany ukraińskich władz integracji z zachodnimi strukturami politycznymi, gospodarczymi i wojskowymi. Australia Demonstracje odbyły się już w Australii, nie były one jednak tak liczne, jak w ubiegłym roku, przed inwazją na Irak. Około 2 tys. demonstrantów przeszło ulicami Sydney, skandując hasła przeciwko premierowi Australii Johnowi Howardowi, oskarżając go o kłamstwa na temat obecności w Iraku broni masowego rażenia, które miały usprawiedliwiać operację wojskową w tym kraju. W kilkutysięcznej demonstracji w Melbourne brał udział m.in. Terry Hicks, ojciec australijskiego islamisty Davida Hicksa, uwięzionego w amerykańskiej bazie wojskowej w Guantanamo na Kubie. Australia wysłała do Iraku dwa tysiące żołnierzy; obecnie ich liczba na miejscu nie przekracza 850. Dotychczas w australijskich oddziałach nie ma ofiar śmiertelnych. Australijskie władze, idąc śladem USA i Wielkiej Brytanii, postanowiły powołać niezależną komisję, która zbada, czy w przededniu wojny z Irakiem nie przedstawiono opinii publicznej wyolbrzymionych danych o zagrożeniu ze strony reżimu Saddama Husajna. Japonia 30 tysięcy Japończyków wyszło pomimo ulewnego deszczu na ulice Tokio, aby zademonstrować przeciwko wojnie, a także wysłaniu wojsk japońskich do tego kraju. Demonstranci nieśli plakaty z podobiznami George'a W. Busha, Tony'ego Blaira i premiera Japonii Junichiro Koizumiego. Japonia, która wysłała do Iraku 250 żołnierzy, wielokrotnie podkreślała, że odbudowa Iraku ze zniszczeń wojennych ma kluczowe znaczenie dla sytuacji na Bliskim Wschodzie. Jest to pierwsza od II wojny światowej misja japońskich żołnierzy w strefie działań zbrojnych. Japończycy nie biorą udziału w jakichkolwiek operacjach militarnych. Uczestniczą jedynie w działaniach o charakterze humanitarnym, takich jak zapewnianie dostaw czystej wody, odbudowa szkół i opieka zdrowotna dla ludności. Noszą broń, ale tylko w celu ewentualnej samoobrony. Włochy Ulicami Rzymu przeszła wielka manifestacja antywojenna. Uczestnicy protestu należeli na najróżniejszych ugrupowań i partii politycznych, niekiedy zajmujących skrajnie odmienne stanowisko w kwestii irackiej. Według policji w demonstracji wzięło udział 250 tys. ludzi, według organizatorów aż 2 miliony. Niektórzy protestowali przeciwko wojnie pod hasłami solidarności z irackimi partyzantami. Inni domagali się wycofania z Iraku wojsk koalicji, do której należą również Włochy, a jeszcze inni żądali zwiększenia roli ONZ w procesie demokratyzacji kraju. Hasło "Chcemy pokoju, bo wojna nam się nie podoba" (Vogliamo la pace, la guerra non ci piace) było najczęściej skandowanym okrzykiem. W pochodzie, poza sztandarami partii politycznych, związków zawodowych, wielu miast włoskich najwięcej było tęczowych flag z napisem "Pace" (pokój), które od chwili rozpoczęcia akcji militarnej w Iraku stały się we Włoszech symbolem protestu przeciwko wojnie. Napisy na wielu transparentach skierowane były przeciwko polityce George'a W. Busha i przeciwko centroprawicowej koalicji premiera Włoch Silvio Berlusconiego, który zdaniem ich autorów "popiera wojnę". Niektórzy demonstranci domagali się również wystąpienia Włoch z NATO i zlikwidowania na terytorium kraju baz wojsk Sojuszu Atlantyckiego. Podczas manifestacji niewielka grupka demonstrantów wygwizdała sekretarza opozycyjnej postkomunistycznej partii Demokraci Lewicy Piero Fassino. Powodem sprzeciwu było uchylenie się przez deputowanych tego ugrupowania od głosowania w parlamencie przeciwko przedłużeniu misji wojsk włoskich za granicą, w tym także w Iraku i w Kosowie. Równocześnie z rzymskim protestem prawicowy Sojusz Narodowy zorganizował w Trieście kilkudziesięciotysięczną manifestację pod hasłami solidarności z siłami włoskimi w Iraku. W Iraku przebywa obecnie około 2,3 tys. włoskich żołnierzy. Hiszpania Kilkaset tysięcy demonstrantów przemaszerowało ulicami Barcelony i centrum Madrytu, protestując przeciwko wojnie w Iraku i domagając się powrotu żołnierzy hiszpańskich do kraju. W Madrycie, gdzie demonstrowało około 60 tys. osób, wznoszono także hasła "antyimperialistyczne" i "antyglobalizacyjne". "Nie dla Europy kapitału", "Tylko faszyści są terrorystami", "Solidarność z ofiarami z Madrytu, Iraku i Palestyny", "Bomby z Iraku wybuchły w Madrycie" - głosiły liczne transparenty. "Nie ma nas wszystkich, brakuje 200" - krzyczał inny, nawiązujący do liczby ofiar niedawnych zamachów na madryckich dworcach kolejowych. W Barcelonie, gdzie manifestacje z reguły są liczniejsze niż w Madrycie, demonstrowało, według ocen dziennikarzy, od 150 tys. do 200 tys. osób. W Iraku w polskiej strefie stabilizacji służy 1300 żołnierzy hiszpańskich. Zobacz zdjęcia z demonstracji antywojennych na całym świecie