Wydanie bin Ladena Stanom Zjednoczonym jest nie do przyjęcia, to wbrew regułom islamu - podkreśla rzecznik duchowego przywódcy talibów - mułły Omara. Jego zdaniem, Afgańczykom nie pozostało już nic więcej, jak tylko ogłosić świętą wojnę - dżihad - przeciwko Amerykanom. Waszyngton uznał, że to jedynie gra na czas. Pakistan: Antyamerykańskie demonstracje W Pakistanie trwały dzisiaj demonstracje tłumów grożących wojną Ameryce. Jest to odpowiedź na wezwanie partii muzułmańskich do protestu przeciw poparciu przez władze kraju antyterrorystycznej kampanii USA. Demonstracje były mniej liczne i miały o wiele spokojniejszy przebieg niż w piątek, kiedy na terenie całego kraju w gwałtownych starciach zginęły cztery osoby a ponad 50 aresztowano. Na ulice pakistańskich miast wyszło blisko 100 tys. ludzi. Pakistańczycy protestowali przeciwko polityce rządu w sprawie współpracy z Waszyngtonem i w obronie ukrywającego się w Afganistanie Saudyjczyka Osamy bin Ladena, uważanego przez USA za głównego podejrzanego o zorganizowanie zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku i Waszyngtonie. W Karaczi na południu kraju demonstrowało ok. 3 tys. kobiet. Zapowiadały "rewolucję islamską" oraz "świętą wojnę" w przypadku, gdyby Stany Zjednoczone zdecydowały się uderzyć na Afganistan. Krzyczały "Osama, jesteśmy z tobą". Na manifestację przyszły z dziećmi. W Peszawarze w pobliżu granicy z Afganistanem ulicami przemaszerowało 500 osób z okrzykiem "Bóg jest wielki" na ustach. Podpalili kukłę przedstawiającą prezydenta USA George''a W. Busha. Pakistan nie zrywa stosunków z talibami Pakistan nie ma zamiaru zerwać stosunków dyplomatycznych z rządzącymi w Afganistanie talibami, tak jak uczyniły Zjednoczone Emiraty Arabskie - oświadczyło dzisiaj pakistańskie ministerstwo spraw zagranicznych. Rzecznik ministerstwa Riaz Mohammad Khan podkreślił, że jedyna ambasada Talibanu mieści się właśnie w stolicy Pakistanu, Islamabadzie i odgrywa kluczową rolę w komunikacji między talibami a resztą świata, gdyż takiej komunikacji nie zapewniały ani Emiraty, ani Arabia Saudyjska. Emiraty zerwały stosunki z Talibanem dzisiaj, w następstwie nieudanych prób przekonania talibów do wydania Osamy bin Ladena. Jedynym oprócz Pakistanu państwem świata, które uznaje władze Talibanu pozostaje Arabia Saudyjska. - Mamy przedstawiciela rządu Talibanu w Islamabadzie - powiedział Khan. - To dla tych ludzi okno na resztę świata. Mamy nadzieję, że cała ta sprawa, czyli to, co Taliban zrobi, to, o co wspólnota międzynarodowa zwraca się do nich, będzie nadal się odbywało przez to okno - wyjaśnił. Talibowie dementują informację o zestrzeleniu samolotu Opozycyjny Sojusz Północnoafgański zdementował dzisiaj informacje rządzących w Kabulu talibów o zestrzeleniu przez nich nad północnym Afganistanem jednego ze śmigłowców opozycji. Wcześniej sami talibowie zdementowali informację, że zestrzeloną maszyną był bezzałogowy amerykański samolot zwiadowczy. O strąceniu śmigłowca informował rzecznik kabulskiego ministerstwa informacji. Wyjaśnił, że nie chodziło o samolot amerykański, ale helikopter należący do sił opozycji afgańskiej, walczącej z Talibanem. Brak jednoznacznych doniesień w tej sprawie. Na krótko przed oświadczeniem resortu informacji, rzecznik rządu w Kabulu potwierdził, iż talibowie zestrzelili na północy kraju samolot USA. Jednak afgańska agencja AIP, która jako pierwsza podała informację o samolocie, wycofała potem tę informację. Wszystkie źródła są zgodne w jednej tylko kwestii - do incydentu miało dojść w prowincji Samangan ok. 240 km na północny zachód od Kabulu. - To nieprawda - powiedział o zestrzeleniu śmigłowca przedstawiciel Sojuszu Północnoafgańskiego przebywający w stolicy Tadżykistanu Duszanbe. - Nie mieliśmy lotów do Samaganu od trzech dni. Nie straciliśmy helikoptera. Bush stawia warunki - Al-Qaeda jest dla terroryzmu tym, czym mafia dla przestępczości. Jej celem nie jest jednak zbijanie fortuny, lecz zmiana świata i narzucenie wszystkim ludziom - radykalnych poglądów - tak George W. Bush mówił wczoraj w amerykańskim Kongresie o terrorystycznej organizacji, kierowanej przez Osamę bin Ladena, której ślady prowadzą do ekstremistycznych organizacji w 60 krajach świata. Bush postawił Talibom pięć warunków. Po pierwsze: Talibowie mają oddać wszystkich liderów "Al-Qaedy", terrorystycznej organizacji tzw. "Bazy" - ukrywających się w Afganistanie. Po drugie mają zwolnić bezpodstawnie więzionych cudzoziemców. Po trzecie zamknąć wszystkie obozy terrorystów. Po czwarte wydać wszystkich członków ekstremistycznych organizacji i ostatni warunek: pozwolić USA na sprawdzenie realizacji wszystkich tych postulatów. Prokurator Generalny USA: - Mamy dowody na winę bin Ladena Amerykański sekretarz stanu Colin Powell powiedział wczoraj, że zebrano już wystarczającą ilość dowodów, aby pojmać i skazać Osamę bin Ladena, głównego podejrzanego o zamach 11 września - podała rozgłośnia BBC. - Myślę, że dysponujemy wystarczającymi informacjami zdobytymi przez służby wywiadowcze, a także legalnymi dowodami, żeby postawić bin Ladena przed sądem - powiedział Powell w wywiadzie udzielonym BBC. - On został już skazany za wcześniejsze akcje przeciw Stanom Zjednoczonym i ludzkości - dodał. Jednocześnie sekretarz stanu uważa, że Stany Zjednoczone nie użyją bomby atomowej w ewentualnym konflikcie. - Nie sądzę, żeby broń nuklearna była konieczna przeciw organizacji terrorystycznej - mówi Powell. Kierownictwo Talibanu opuściło Kandahar? Tymczasem w obawie przed amerykańską akcją wojskową kierownictwo afgańskiego Talibanu opuściło swą główną siedzibę w Kandaharze na południu kraju - podaje agencja Kyodo, powołując się na źródła amerykańskie. Z Kandaharu wyjechał m.in. w nieznanym kierunku główny przywódca afgańskich ortodoksów islamskich mułła Mohammad Omar. Kandahar uważany jest za jeden z głównych celów ewentualnego ataku amerykańskiego. Miasto to stanowi siedzibę Omara - w górach w rejonie Kandaharu od lat także ukrywa się uważany w USA za głównego podejrzanego o zorganizowanie ataków na Nowy Jork i Waszyngton Osmama bin Laden. Według niepotwierdzonych informacji, przywódca Talibanu wraz ze swymi współpracownikami miał udać się w kierunku granicy afgańsko-pakistańskiej. Nie jest wykluczone,, iż zamierza schronić się w Peszawarze w Pakistanie. Amerykańskie koła, cytowane przez agencję Kyodo, sugerują, iż wyjazd Omara może w praktyce sparaliżować kierownictwo Talibanu, w tym także - dowództwo wojskowe. Turcja udostępni swe bazy siłom USA Rząd Turcji oświadczył dzisiaj rano, iż wyraził zgodę na otwarcie swej przestrzeni powietrznej, lotnisk i baz lotniczych dla amerykańskich samolotów w razie operacji antyterrorystycznej USA. Jednocześnie Ankara poinformowała, iż zwiększy pomoc, udzielaną tzw. Północnoafgańskiemu Sojuszowi - siłom opozycji, walczącym z kontrolującym 80-90 procent obszaru Afganistanu Talibanem. Indonezja nie poprze dżihadu Indonezyjski wiceprezydent Hamzah Haz powiedział, że jego kraj nie poprze dżihadu, świętej wojny przeciw USA - przekazała dzisiaj lokalna prasa. "Prezydent USA powiedział, że Amerykanie nie wypowiadają wojny islamowi, lecz terroryzmowi. To nie oznacza, że Stany Zjednoczone uznają islam za swojego wroga" - słowa Haza przytoczył dziennik "Kompas". "Dlatego nie powinniśmy szybko podejmować antyamerykańskich ruchów" - dodał. Słowa wiceprezydenta można traktować jako odpowiedź na pojawiające się coraz częściej głosy w zamieszkanej głównie przez muzułmanów Indonezji, aby dołączyć do świętej wojny (dżihadu) przeciw Stanom Zjednoczonym, jeśli one zaatakują Afganistan. ZEA zrywają stosunki dyplomatyczne z Talibanem Zjednoczone Emiraty Arabskie dzisiaj zerwały stosunki dyplomatyczne z afgańskimi talibami. Emiraty były - oprócz Pakistanu i Arabii Saudyjskiej - jednym z trzech państw świata, które oficjalnie uznawały rząd talibów w Kabulu.