We wtorek przed trzyosobową komisją ONZ - pierwszą w historii międzynarodową grupą ekspertów zajmującą się kwestią praw człowieka w Korei Północnej - zeznawali więźniowie, którzy zbiegli z obozów pracy i znaleźli schronienie w Korei Południowej.Jeden ze świadków, Shin Dong Hiuk, opowiadał o karze, jaka spotkała go za upuszczenie na ziemię maszyny do szycia: "Nie miałem pojęcia, co mnie czeka...sądziłem, że odetną mi całą rękę, dlatego byłem wdzięczny, że ucięto mi tylko jeden palec". 31-letni Shin jest najbardziej znanym uciekinierem z Korei Północnej. Urodził się w obozie pracy i od dziecka musiał walczyć o przetrwanie. Jako nastolatek doniósł na własną matkę i brata, którzy planowali ucieczkę z miejsca internowania; został następnie zmuszony do oglądania ich egzekucji. 34-letnia Jee Heon-a opowiedziała Komisji o koszmarze głodu w ośrodkach internowania: "Wszyscy mieli zapadnięte oczy. Wyglądali jak zwierzęta. Zdzierali skórę z żab i wkładali je do plastikowych torebek. Jedli je po posoleniu, robiłam dokładnie tak samo". Podczas przesłuchania Jee opowiedziała także, jak pewna matka została zmuszona do zabicia własnego nowonarodzonego dziecka. - Po raz pierwszy widziałam noworodka i czułam się szczęśliwa. Ale nagle usłyszałam kroki, do celi wkroczył strażnik i polecił matce włożyć dziecko głową w dół do miski z wodą - powiedziała. - Matka błagała strażnika, by oszczędził życie jej dziecka, ale on tylko bił ją metodycznie. W końcu kobieta drżącymi rękami wsadziła głowę dziecka do wody. Płacz ucichł, a na powierzchnię wody wypłynął bąbel powietrza, gdy noworodek umarł. Babcia dziecka, która odebrała poród, cichutko wyciągnęła je z miski - relacjonowała. Zdaniem Shina działania podjęte przez ONZ to jedyny sposób na zmuszenie Korei Północnej do większego respektowania praw człowieka. - Ponieważ ludność mojego kraju nie może powstać zbrojnie, jak Syryjczycy lub Libijczycy, uważam, że jest to jedyna nadzieja - powiedział przed Komisją. Jednak eksperci pozostają pesymistyczni i tylko niewielu wierzy w to, że działania Komisji, która do marca 2014 r. ma przygotować podsumowujący raport, będą miały wpływ na sytuację praw człowieka w północnokoreańskim reżimie. - W ostatnich latach ONZ na wiele sposobów próbowała wywrzeć presję na Koreę Północną w kwestii praw człowieka (...). Jednakże oczywiste jest, że Korea to +twardy orzech do zgryzienia+, a środki, jakimi dysponuje ONZ są ograniczone. (...) Potrzebne będą znaczące przemiany polityczne w samym kraju - powiedział agencji Reuters profesor prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Middlesex Bill Schabas. ONZ szacuje, że w północnokoreańskich obozach pracy przetrzymywanych jest ok. 200 tys. ludzi. Zbiegli z nich więźniowie już wcześniej sygnalizowali, że w obozach dochodzi do nadużyć na gigantyczną skalę - więźniowie są niedożywieni i często zapracowują się na śmierć.