Co najmniej 60 osób zginęło po tym, jak trzech uzbrojonych mężczyzn wtargnęło do akademii policyjnej w Kwecie w Pakistanie. Młodzi kadeci, którym udało się uciec, opowiedzieli mediom i tym, jak przebiegał zamach. 22-letni Hikmatullah. ze swojego szpitalnego łóżka, w którym odzyskuje siły po tym, jak został postrzelony w lewe ramię, powiedział AFP: "Wchodzili do pokoi, jeden po drugim. Do jednego pomieszczenia weszli i zaczęli tam strzelać. I tak po kolei, wchodzili do wszystkich pozostałych. Pukali także do zamkniętych pokoi i mówili, że są z armii. Kiedy kadeci otwierali im drzwi, zaczynali strzelać". Zubair Ahmed, inny rekrut, relacjonuje: "Siedzieliśmy w grupie trzech lub czterech osób, relaksując się. Było to około 22:15. Chcieliśmy pójść spać. Nagle padły strzały, a ludzie zaczęli biegać i krzyczeć. Był chaos. Niektórzy ludzie skakali z okien, inni próbowali wspiąć się na drzewa. Ja również skoczyłem z okna i spadłem na drzewa, raniąc przy tym swoje ramię i nogę. Leżałem ranny na ziemi przez godzinę, zanim ktoś mnie uratował. Atak był trzecim największym w Pakistanie w tym roku. Korespondent Al Jazeery, Kamal Hyder zaznaczył jednak, że sam ośrodek był już wcześniej atakowany co najmniej dwa razy, w 2006 i 2008 roku.