W wywiadzie dla telewizji ABC News ostrzegł w niedzielę, że natychmiastowe ustąpienie prezydenta Hosniego Mubaraka pogłębiłoby chaos i anarchię w kraju. Wezwał protestujących do opuszczenia placu Tahrir w Kairze, mówiąc, że Egipt potrzebuje spokoju. "Nie możemy usunąć ich siłą. Wszyscy muszą po prostu pójść do domu. Chcemy mieć normalne życie. Nie chcemy mieć nikogo na ulicach. Idźcie do pracy, ratujcie gospodarkę kraju, sprawcie, by turyści znowu przybywali do Egiptu" - powiedział wiceprezydent, zwracając się w ostatnich słowach do demonstrantów. "Nie chcemy chaosu w naszym kraju. Gdyby prezydent Mubarak powiedział, że rezygnuje z urzędu już teraz, kto przejąłby władzę?" - zapytał retorycznie. Sugerował, że chaosem w Egipcie zainteresowane są bliżej nieokreślone obce koła. "W tej atmosferze, inni ludzie, którzy mają swoje własne plany, wywołaliby destabilizację w naszym kraju" - oświadczył. Potwierdził poza tym, że sam nie zamierza przejąć rządów po Mubaraku jako prezydent. "Jestem stary, zrobiłem już dużo dla kraju" - powiedział. Niektórzy komentatorzy w USA uważają, że Sulejman, dotychczasowy długoletni szef egipskiego wywiadu, byłby najlepszym kandydatem na tymczasowego prezydenta Egiptu. Odpowiadając na oświadczenie Sulejmana, przywódca opozycji Mohamed ElBaradei ostrzegł w wywiadzie dla telewizji CNN, że przedłużanie rządów Mubaraka grozi zaostrzaniem kryzysu.