Jak pisze największa opiniotwórcza gazeta w Niemczech, gdyby Obama zdecydował, że poprzez osobiste spotkanie w Moskwie dowartościuje Putina, w czasie gdy autor przecieków na temat amerykańskich służb Edward Snowden gdzieś w Moskwie korzysta z azylu, to amerykański Kongres zareagowałby falą krytyki i oburzenia. "Obama uznał najwidoczniej, że to mu się nie opłaca" - ocenia komentator "SZ". Strach prezydenta przed kilkoma oburzonymi parlamentarzystami był większy niż obawa przed zdenerwowaniem władcy Kremla. "To nie jest komplement dla Putina" - czytamy w "SZ". Zdaniem gazety Rosja przestała być z punktu widzenia polityki amerykańskiej mocarstwem, z którym należy dogadać się za wszelką cenę. Moskwa jest nadal ważna jako mocarstwo dysponujące wetem w Radzie Bezpieczeństwa ONZ oraz kraj posiadający broń atomową. Jednak znaczenie Rosji wynika jedynie z możliwości zakłócania i blokowania amerykańskiej polityki, co "Putin robi często i chętnie". "Rosja nie jest jednak partnerem, który zasługuje na szacunek i względy" - ocenia komentator. Nie ma zgody w żadnej kwestii Stosunki między dwoma mocarstwami są obecnie "tak deprymujące jak jeszcze nigdy od końca zimnej wojny". Jeszcze niedawno Moskwa i Waszyngton współpracowały w polityce wobec Iranu czy na Bliskim Wschodzie, ale "to się skończyło" - pisze "SZ", dodając, że obecnie nie istnieje żaden międzynarodowy problem, w którym oba mocarstwa stałyby po jednej stronie. Zdaniem "SZ" właśnie ten stan rzeczy jest prawdziwym powodem decyzji Obamy o odwołaniu spotkania z Putinem, a przyznanie Snowdenowi azylu było jedynie postawieniem kropki nad i. Obama mógł pojechać do Moskwy, ale tylko po to, by kłócić się z Putinem o Bliski Wschód, rozbrojenie, tarczę rakietową i prawa człowieka. Jak zaznacza "SZ", Putin widzi sytuację zupełnie inaczej. Kreml uważa, że Zachód od chwili upadku ZSRR ma tylko jeden polityczny cel: upokorzyć i okrążyć Rosję. Komentator wyraża zdziwienie, że rosyjski prezydent nie zauważył, iż jego amerykańskiemu koledze zimna wojna jest obojętna i że chciałby on robić z Rosją polityczne interesy. Być może Putin świadomie nie dostrzega tego, gdyż wróg w postaci Ameryki doskonale nadaje się do uzasadnienia represji we własnym kraju - zastanawia się w konkluzji komentator "Sueddeutsche Zeitung".