Autor opublikowanego w poniedziałek komentarza pisze, że ani słowa, ani też sankcje zastosowane przez Europejczyków nie zrobią początkowo wrażenia na Putinie. UE nie musi być jednak na straconej pozycji, pod "warunkiem, że wykaże realizm, pewność siebie i wytrwałość" - ocenia największa opiniotwórcza gazeta niemiecka. Realizm - wyjaśnia komentator - oznacza właściwą ocenę środków, którymi się dysponuje. Na szczęście na Zachodzie niemal nikt nie rozważa zastosowania przeciwko mocarstwu atomowemu Rosji środków wojskowych. Środki czysto dyplomatyczne nie wchodzą także w rachubę. "Dlatego nie do uniknięcia są sankcje, także ciężkie. Nie dlatego że zmuszą Putina natychmiast do zmiany stanowiska, lecz dlatego że ich brak prezydent Rosji mógłby zrozumieć jako zachętę do kontynuowania swojej polityki" - wyjaśnia "SZ". Realizm wymaga także, by właściwie odczytać zamiary szefa Kremla đ- czytamy w "SZ". Krym nigdy nie znajdował się w centrum zainteresowania Putina; chodzi mu o przyszłość całej Ukrainy. Ukraina związana z Zachodem jest dla Putina nie do zaakceptowania, także wtedy, gdy Krym pozostanie w jego rękach. "Nikt nie powinien wmawiać sobie, że Putin pozostawi Ukrainę w spokoju" - zaznacza "SZ". Autor komentarza polemizuje z rozpowszechnionym w Niemczech argumentem, że Ukraina lub przynajmniej jej część należą do rosyjskiej strefy wpływów. "25 lat po upadku muru berlińskiego gotowość do przyznawania innym stref wpływów musi nie tylko dziwić, lecz jest po prostu podła" - ocenia niemiecka gazeta. Wysuwany przez stronę rosyjską argument samostanowienia narodów jest zdaniem "SZ" wątpliwy. Nic nie wiemy o planowanym referendum w Czeczenii - zauważa ironicznie komentator. "SZ" przewiduje, że Putin będzie zabiegał o jak najszybsze pogodzenia się Zachodu z aneksją Krymu. "Rosję należy objąć dyplomatyczną kwarantanną" - proponuje komentator. Jego zdaniem Europejczycy nie powinni unikać rozmów z Moskwą, lecz tylko wtedy, gdy ich tematem będzie powrót Rosji na drogę prawa. Sankcje polegające na blokowaniu kont i zakazie wjazdu nie są "cudownym środkiem", a w Rosji raczej wręcz zwiększą popularność Putina. Jednak kolejny etap - sankcje gospodarcze mogą zagrozić Putinowi - ocenia "SZ". "Sankcje będą drogo kosztowały UE, ale będą jeszcze kosztowniejsze dla Putina" - pisze "SZ". Porażka programu modernizacji sprawiła, że Rosja stała się zależna od surowców. Tylko wpływy z ich sprzedaży pozwalają Putinowi utrzymywać w dobrym nastroju aparat państwowy i zaspakajać potrzeby ludności. "Pieniądze (z eksportu surowców) uczyniły z Putina pozornego olbrzyma. W izolacji i w gospodarczym sporze z Zachodem jego system nie przetrwa" - przewiduje niemiecka gazeta. Putin zapewne nie spodziewa się, że UE może wykazać determinację i wytrwałość, które mogą stać się dla niego niebezpieczne. Od samej UE zależy, czy zdoła go zaskoczyć - konkluduje "Sueddeutsche Zeitung".