"Czasami dyplomacja staje się dziedziną osobliwą. Niemiecka kanclerz oraz prezydenci Francji i Ukrainy skontaktowali się w czwartek ze swoim rosyjskim kolegą w celu omówienia trwających walk w Donbasie. Na zakończenie wszystkie strony zapewniły, że podtrzymują ustalenia umowy o rozejmie z Mińska - tak jakby ta umowa nie została właśnie rozstrzelana na kawałki przez separatystów podczas bitwy w Donbasie" - czytamy w komentarzu opublikowanym w piątek na łamach największej niemieckiej gazety opiniotwórczej. "Sam Putin napominał - i nikt nie zaprotestował - że należy ściśle przestrzegać przyjętych ustaleń" - zaznacza autor komentarza. "Cóż za farsa" - ocenia "SZ". Komentator zwraca uwagę, że nikt nawet nie zająknął się o tym, iż sam Putin szydził jeszcze kilka dni temu z armii ukraińskiej, która - jak oświadczył - w Debalcewie została pokonana przez rolników i traktorzystów. "Ani słowa o tym, że ci rolnicy i traktorzyści otrzymali broń z Rosji. Ani słowa o tym, że dla Putina dziecinną igraszką byłoby powstrzymanie szturmu na Debalcewe" - czytamy w "SZ". W tych warunkach nie ma sensu dyskutowanie o misji pokojowej - wszystko jedno czy pod flagą UE czy ONZ lub OBWE. "Misje pokojowe mają sens tylko wtedy, gdy obie strony konfliktu pragną pokoju. W Donbasie jedna strona (Putin) nie chce pokoju" - pisze komentator "Sueddeutsche Zeitung".