"Prezydent Rosji Władimir Putin złamał nie tylko prawo międzynarodowe, lecz także pokazał, że jego żądza władzy na obszarze byłego Związku Radzieckiego praktycznie na zna granic" - czytamy w opublikowanym w poniedziałek komentarzu. "Dla Zachodu nadszedł czas, by pożegnać się ze złudzeniem, że Rosja ze swoim autorytarnym systemem rządów, samowolą, nadużyciami władzy, nacjonalizmem i bólem po utracie imperium może być trudnym, lecz mimo wszystko obliczalnym partnerem, którego łączą z UE i USA nadrzędne interesy" - pisze autor komentarza Daniel Broessler. Niemiecki dziennik przypomina, że w Europie podtrzymywano takie złudzenia także po wojnie w Gruzji w 2008 roku, a odpowiedzialnością za ten konflikt obarczano "nie bez racji" ówczesnego prezydenta Micheila Saakaszwilego. Złudzenia co do postawy Rosji przetrwały także wojskową pomoc Kremla dla prezydenta Syrii Baszara el-Asada. "Kryzys na Krymie pokazuje, że polityki wewnętrznej nie da się oddzielić od polityki zagranicznej. Putin uznaje w obu dziedzinach tylko siłę, a nie prawo" - ocenia komentator. Zdaniem "SZ" Amerykanie i Europejczycy stoją obecnie przed trudnymi decyzjami. "Na Ukrainie może wybuchnąć wojna, w której Zachód nie będzie wojskowo uczestniczyć" - pisze Broessler, wyjaśniając, że NATO nie może udzielić państwu, które nie jest członkiem sojuszu, pomocy przeciwko mocarstwu atomowemu, jakim jest Rosja. "Jeżeli Putin się nie opamięta, UE musi się na to zdobyć" Jak podkreśla "SZ", Zachód nie może sobie w tej sytuacji pozwolić na bierność. "Agresja Moskwy musi zostać powstrzymana bez uciekania się do wojskowych gróźb" - czytamy w komentarzu. Ten plan wymaga zdecydowania, którego Putin nie spodziewa się po Zachodzie. Zdaniem Broesslera Zachód musi zastosować wobec Rosji "dyplomatyczny stan wyjątkowy". Rozmowy z przedstawicielami Rosji powinny zostać ograniczone do kwestii dotyczących Krymu. Nie do pomyślenia jest zgoda na spotkania w rodzaju G8 w Soczi. "Nie chodzi o to, by zrobić wrażenie na Putinie, lecz by zapobiec pozorom normalności. Szef Kremla liczy na to, że wzburzenie na Zachodzie potrwa chwilę, a potem sytuacja się uspokoi. Rachuby Putina nie mogą się ziścić" - wyjaśnia autor komentarza. Przyznaje, że problem sankcji jest trudny. Rosja jest mocarstwem atomowym, eksporterem energii, ma prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ - wylicza gazeta. Sankcje przeciwko Rosji mogą więc okazać się kosztowne także dla tych, którzy je wprowadzą. Komentator wyjaśnia, że jeśli Rosja zakręci kurek z gazem, to odczuje to wiele krajów, jednak jednym z nich będzie sama Rosja. "Sytuacja gospodarcza Rosji jest już teraz trudna. Korupcja i polityka nakazowa hamują rozwój" - czytamy w "SZ". "Jeżeli Putin się nie opamięta, UE musi zdobyć się na odwagę i wywrzeć ekonomiczną presję na niego i przede wszystkim na związanych z nim oligarchów" - konkluduje autor komentarza w "Sueddeutsche Zeitung".