Autor komentarza nawiązuje do wystąpienia kanclerz Angeli Merkel w środę w Bundestagu, w którym szefowa niemieckiego rządu zarzuciła Rosji brak woli do współpracy z Zachodem w zabiegach o rozwiązanie kryzysu na Ukrainie. Jak zaznacza, apele Merkel pod adresem Kremla nie przynoszą żadnych rezultatów, podobnie jak wysiłki dyplomatyczne podejmowane przez inne kraje UE. "Europejczycy przyglądają się, jak prezydent Putin nadal bawi się zapałkami na Ukrainie, robiąc dokładnie to, przed czym go ostrzegają. Europa sprawia wrażenie bezradnej" - pisze komentator. "SZ" zwraca uwagę, że przyczyną tej sytuacji nie jest brak zgody czy też determinacji ze strony stolic europejskich. Wręcz przeciwnie, UE wykazała jak dotychczas wyjątkową jedność w potępieniu aneksji Krymu. "Stosunkowo szybko Bruksela sformułowała też odpowiedź na kryzys w formie trzystopniowego planu, zawierającego groźbę sankcji gospodarczych w przypadku dalszej eskalacji" - pisze "SZ". UE zamierzała w ten sposób zaapelować do "ekonomicznego rozsądku" Putina, jednak ten plan nie wypalił - ocenia komentator. W sposób niezamierzony Zachód wręcz dał Putinowi wskazówkę, jak ma postępować. Prezydent Rosji nie podejmuje żadnych działań, które zmusiłyby Zachód do wdrożenia sankcji gospodarczych, czyniąc równocześnie wszystko co możliwe, by zdestabilizować Ukrainę. Putin ma w swym repertuarze koncentrację wojsk oraz podburzanie mieszkańców wschodniej Ukrainy. "Zgoda Putina na rozmowy z USA i UE oraz Ukrainą może być interpretowana jako sukces dyplomacji zachodniej; może być jednak też po prostu przejawem poczucia siły prezydenta Rosji" - konkluduje komentator "Sueddeutsche Zeitung".