Autor komentarza opublikowanego we wtorek zauważa, że w Niemczech nie brak osób, które próbują postawić się w roli prezydenta Rosji, a i sam Putin korzysta z każdej okazji, by przedstawić niemieckiej opinii publicznej swój punkt widzenia, także na NATO. Zdaniem Putina kolejne fale rozszerzenia Sojuszu doprowadziły do "istotnej zmiany geopolitycznego obszaru". Pogląd, że wstąpienie krajów Europy Środkowej i Wschodniej do NATO "zepchnęło Rosję do narożnika" i przyczyniło się do wybuchu kryzysu na Ukrainie traktowany jest przez wielu mieszkańców Zachodu jak pewnik - czytamy w "SZ". W tej sytuacji cel koalicji rządowej w Kijowie, jakim jest członkostwo w NATO, musi wydawać się awanturnictwem - pisze Daniel Broessler. "SZ" zwraca uwagę, że Putinowi udał się "niewiarygodny chwyt propagandowy". Chociaż to Rosja użyła i używa nadal przemocy wobec swego sąsiada, w centrum uwagi znalazło się "rzekome lub faktyczne poczucie zagrożenia" sprawcy. Obraz Rosji jako agresora "ulega zamazaniu" i zastępowany jest obrazem "sprawców zimnej wojny" odpowiedzialnych w równym stopniu za doprowadzenie Europy na skraj przepaści - Merkel i Putina. "Uzasadnione obawy Ukrainy i innych krajów są pomijane" - pisze Broessler. Gdy szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier mówi, że nie widzi możliwości przyjęcia Ukrainy do NATO, to jest to przede wszystkim "realpolitik" - polityka pragmatyczna - tłumaczy "SZ". Zdaniem komentatora Sojusz nie chce konfrontacji z Rosją, a i na Ukrainie sprawa wejścia do NATO uważana jest za temat kontrowersyjny. Pozbawienie przez NATO Ukrainy właśnie teraz wszelkich nadziei na przyszłe członkostwo w Sojuszu byłoby jednak "niegodne" - ocenia Broessler. Szczególnie teraz, gdy Ukraina zrozumiała, że "poza NATO nie istnieje bezpieczeństwo". Dotychczas NATO prowadziło "przynajmniej teoretycznie" politykę otwartych drzwi, podtrzymując w ten sposób postulat swobodnego wyboru sojuszy. - Rezygnacja przez NATO z tego postulatu byłaby największym zwycięstwem Putina - konkluduje "Sueddeutsche Zeitung".