Na gestach nie poprzestano. Obie strony zgodziły się na podpisanie zawieszenia broni w ciągu 24 godzin. Uzgodniono również potrzebę sformowania tymczasowego rządu, który administrowałby krajem do czasu zaplanowanych na przyszły rok wyborów. Deklarację poprzedziły wielogodzinne rozmowy zespołów negocjacyjnych każdej ze stron. Głównym mediatorem jest etiopski premier Hailemariam Desalegn. W rozmowach uczestniczyli również dyplomacji unijni. Nowa odsłona konfliktu etnicznego i politycznego w Sudanie Południowym trwa od grudnia zeszłego roku. Prezydent Kiir oskarżył wtedy ówczesnego wiceprezydenta Rieka Machara o próbę przeprowadzenia zamachu stanu. Machar i jego stronnicy odebrali tę deklarację jako otwartą wojnę polityczną. W armii Sudanu Południowego odnowiły się podziały etniczne - nawzajem zwalczają się plemię prezydenta - Dinka oraz Nuer, z którego pochodzi lider rebeliantów. Konflikt ma także podłoże gospodarcze - obie strony chcą przejąć kontrolę nad złożami ropy naftowej. Według ONZ, Sudanu Południowemu grozi najgorsza klęska głodu od lat 80. XX wieku. Szacuje się, że w wyniku walk plemiennych zginęło nawet 10 tysięcy osób, a ponad 250 tysięcy uciekło z kraju.