Jak informuje organizacja, grupa niezidentyfikowanych i uzbrojonych napastników grasuje w stanie Północny Liech. Kobiety były gwałcone, biczowane i bite. Oprawcy zabierali im pieniądze, ubrania i jedzenie. "Wśród zaatakowanych są m.in. dziewczynki poniżej 10. roku życia i kobiety powyżej 65. roku życia. Nie oszczędzili brutalnych ataków nawet kobietom w ciąży" - powiedziała Ruth Okello z Lekarzy bez Granic. "Minister z Północnego Liech wątpi jednak w te doniesienia. Gwałty na taką skalę nie mogą być prawdziwe. Jesteśmy krajem, w którym prawa człowieka i prawa kobiet są priorytetem" - powiedział Lam Tungwar. "Dodał, że wszelkimi sprawami przemocy w stanie zajmują się sądy lokalne. Nie zgadzam się z raportem, ponieważ nie przedstawia on nas i społeczności Północnego Liech" - powiedział Tungwar. Sudan Południowy od 2013 roku jest pogrążony w wojnie domowej, w wyniku której zginęło już około 400 tysięcy osób, a jedna trzecia mieszkańców musiała uciekać. Wielokrotnie zawierano rozejmy między rządem i rebeliantami, jednak nie przynosiły one pokoju na długi czas. Ostatni pakt prezydent Salva Kiir zawarł z buntownikami we wrześniu. (az)