Czerwony Krzyż nie wie, kim są porywacze, ani jakie są ich motywy. Lefevre został porwany około godz. 12 czasu miejscowego (godz. 11 czasu polskiego) w rejonie miasta Al-Dżunajna w pobliżu granicy z Czadem. Jechał jednym z dwóch wyraźnie oznakowanych pojazdów należących do organizacji. "MKCK apeluje o jak najszybsze i bezwarunkowe wypuszczenie swojego porwanego pracownika" - wzywa organizacja w oświadczeniu. Do porwania doszło zaledwie kilka dni po tym, gdy w tym samym regionie, po 100 dniach, uwolnieni zostali pochodzący z Irlandii i Ugandy pracownicy organizacji pomocowej Goal. W tym roku w Darfurze doszło do fali porwań. W większości ich sprawcami są młodzi uzbrojeni ludzie żądający okupu. W rękach porywaczy wciąż przebywają dwaj żołnierze z wojsk pokojowych ONZ i Unii Afrykańskiej. Organizacje pomocowe twierdzą, że od czasu, gdy Międzynarodowy Trybunał Karny w marcu nakazał aresztowanie sudańskiego prezydenta Omara Hasana al-Baszira, spotykają się w Darfurze z coraz większa wrogością. ONZ szacuje, że od rozpoczęcia w 2003 roku konfliktu w Darfurze, kiedy w większości niearabscy mieszkańcy regionu zbuntowali się przeciwko władzom centralnym, zginęło tam około 300 tys. ludzi, a ponad 2 mln musiały opuścić swoje domy.