W Jonglei i Unity, stanach bogate w ropę, rebelianci lojalni wobec byłego wiceprezydenta Rieka Machara walczą z siłami rządowymi. W następstwie walk, które wybuchły we wtorek rano, wojska rządowe dokonały "taktycznego wycofania się" do koszar Malual Chaat, 3 km na południe od Boru - przyznał burmistrz Boru Nhial Majak Nhial. Szef dyplomacji Sudanu Płd. Barnaba Marial Benjamin nazwał Bor "strefą wojny". Również w środę negocjatorzy reprezentujący strony południowosudańskiego konfliktu przybyli do stolicy Etiopii, Addis Abeby, gdzie mają rozpocząć rozmowy pokojowe. Wspólnota międzynarodowa podejmuje wysiłki na rzecz zakończenia walk w Sudanie Południowym, które spowodowały śmierć co najmniej tysiąca osób, wstrzymanie tamtejszego wydobycia ropy i postawiły kraj na krawędzi wojny domowej między zwaśnionymi plemionami Nuer i Dinka. Walki, które toczyły się początkowo tylko w Dżubie, wybuchły 15 grudnia po utrzymującym się przez kilka miesięcy napięciu, wywołanym zdymisjonowaniem w lipcu Machara ze stanowiska wiceprezydenta przez prezydenta Salvę Kiira. Machar jest Nuerem, natomiast Kiir należy do plemienia Dinka. Według organizacji humanitarnych w następstwie walk dziesiątki tysięcy mieszkańców Boru zbiegły z miasta, szukając schronienia na bagnistych terenach pod drugiej stronie Białego Nilu. Misja ONZ w Sudanie poinformowała, że w całym kraju dochodzi starć grup etnicznych oraz mordów i aktów przemocy; atakowani są zarówno cywile jak i żołnierze. Z powodu walk swoje domy opuściło co najmniej 180 tys. osób. Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy porozumienia pokojowego, które zakończyło trwającą przez dziesięciolecia wojnę domową.