Zgodnie z wyrokiem sądu, uczelnia ma zwrócić kobiecie równowartość opłat pobieranych za dwa lata nauki. Chodzi o 170 tysięcy koron (ponad 70 tys. zł). Sąd przychylił się do zdania studentki, że kurs z zakresu analizy finansowej, w którym uczestniczyła, "nie miał żadnej wartości praktycznej". W uzasadnieniu wskazano także, że w 2013 roku te same zajęcia zostały krytycznie ocenione przez władze oświatowe. Uczelnia, na której uczy się ok. 14 tys. osób zapewnia, że uczestnicy tego kursu zyskają dzięki niemu "przewagę w świecie biznesu".