- Apokaliptyczna wizja ataku zombie brzmi trochę śmiesznie, ale jeśli przygotujemy się na każde potencjalne zagrożenie, nawet na najbardziej niewyobrażalną katastrofę, będziemy przygotowani na praktycznie wszystko, co może nas spotkać - argumentowała we wtorek dr Eden Wells, zatrudniona na wydziale epidemiologii Uniwersytetu Michigan. Wells nie była pewna, czy uda jej się przekonać studentów, żeby zaangażowali się w symulację, tak jakby zagrożenie było prawdziwe, i by odpowiednio ucharakteryzowali się do roli żywych trupów. Zaraz po rozpoczęciu wtorkowej symulacji okazało się jednak, że jej obawy były nieuzasadnione. W ćwiczeniach udział wzięło 120 przebranych za zombie studentów, którzy z pomalowanymi sztuczną krwią twarzami i wyciągniętymi przed siebie rękoma bezcelowo przemieszczali się pomiędzy "zdrowymi" uczestnikami "inwazji" na kampus uniwersytecki. - Epidemiolodzy powinni być gotowi na sytuacje, których nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, dlatego całą symulację traktujemy bardzo poważnie. Podeszliśmy do problemu z dużym dystansem, ale nie zmienia to faktu, że nieprzewidywalne zagrożenia i katastrofy epidemiologiczne to bardzo ważna sprawa - powiedziała studentka drugiego roku, która brała udział w ćwiczeniach. Wells uważa, że dzięki akcji studenci lepiej rozumieją, że "bycie gotowym na nieprzewidywalne zagrożenie nie jest takie proste". - Nie możemy ludziom po prostu powiedzieć, żeby byli przygotowani. Musimy cały czas ćwiczyć. Czasami warto uświadomić sobie wagę problemu poprzez zabawę" - dodała. Na zakończenie ćwiczeń uczestnicy symulacji zatańczyli do piosenki "Thriller" Michaela Jacksona.