"Osoba uzbrojona weszła do budynku i rozpoczęła strzelaninę. Odpowiednie służby zareagowały natychmiast. Wiem, że kilka osób zostało rannych. W tym momencie staramy się potwierdzić listę ofiar" - powiedział Vincent C. Gray - burmistrz Waszyngtonu Na miejsce zdarzenia dotarło kilka oddziałów policji, a także FBI. "W tym momencie wiemy, że jeden funkcjonariusz policji został postrzelony. Oddał strzał w stronę sprawcy" - potwierdziła Diane Groomes z waszyngtońskiej policji. Dodała, że na terenie bazy może się znajdować jeszcze dwóch zamachowców. Apel policji Zaznaczyła, że poszukiwani napastnicy byli ubrani w stroje podobne do wojskowych, choć nie ma pewności, czy były to mundury. Policja w Waszyngtonie apeluje do mieszkańców o nieprzebywanie na ulicach. "Do naszej informacji nie doszło, by coś takiego działo się w innych miejscach. O ile nam wiadomo, to pojedynczy incydent" - powiedział Gray. Śmigłowce nad Waszyngtonem Pierwsze doniesienia mówiły o 4 ofiarach śmiertelnych i 8 rannych. Szpital w Waszyngtonie potwierdził do tej pory śmierć jednej osoby. Jak wynika z relacji świadków, w bazie Navy Yard pojawił się rano mężczyzna uzbrojony w broń pneumatyczną. Napastnik zaczął strzelać do ludzi. Na miejscu zdarzenia są oddziały interwencyjne FBI, które dotarły w okolice bazy śmigłowcami. Prezydent Barack Obama powiedział, że "zrobi wszystko, by odpowiednie osoby zostały pociągnięte do odpowiedzialności". Podziękował wszystkim służbom, które pojawiły się na miejscu zdarzenia i przekazał wyrazy współczucia rodzinom poszkodowanych w strzelaninie. Podczas swojej konferencji nawiązał krótko do sytuacji w Syrii, a następnie poruszył temat kryzysu ekonomicznego i sytuacji finansowej Amerykanów.