Według informacji CNN, napastnikiem był mieszkający w Stanach Zjednoczonych od 1992 r. 41-letni Egipcjanin, Hesham Mohamed Hadayet. Nic więcej na jego temat nie wiadomo. Na ślad Egipcjanina naprowadził agentów FBI w kilka godzin po incydencie jego samochód, pozostawiony na parkingu przed lotniskiem. Napastnik miał przez ostatnie lata mieszkać w południowej Kalifornii, w miasteczku Irvine, odległym o ok. 80 km od Los Angeles - twierdzi CNN. Rzecznik federalnej policji w Los Angeles ujawni, że napastnik był notowany przez FBI. Policja i FBI informują na razie, że nie ma żadnych podstaw, by przypuszczać, że wczorajsza strzelanina była próbą ataku terrorystycznego. Wczoraj o godz. 11.30 czasu lokalnego napastnik zaczął strzelać na lotnisku w Los Angeles w pobliżu stanowiska biletowego linii lotniczych Izraela El Al. Zabił dwie osoby, zanim został zastrzelony przez izraelską ochronę. Co najmniej 5 osób zostało rannych. Strona izraelska twierdzi, że strzelanina w bezpośrednim sąsiedztwie stoiska izraelskich linii była aktem terrorystycznym. Amerykańskie władze wstrzemięźliwiej wypowiadają się na temat ewentualnych pobudek, jakimi mógł kierować się napastnik. - Nie ma żadnych poszlak wskazujących w tej chwili na zamach terrorystyczny. Ale jest zbyt wcześnie, aby wykluczyć cokolwiek - powiedział rzecznik FBI Matthew McLaughlin. - Brakuje dowodów na to, że mieliśmy do czynienia z aktem terrorystycznym. Ale uwzględniamy taką możliwość - twierdzi burmistrz Los Angeles James Hahn. Według informacji CNN, nie wykluczone się nawet "romansowe" tło strzelaniny. Ofiarami napastnika padły dwie osoby; dwudziestokilkuletnia kobieta zginęła na miejscu, a 46-letni Jakow Aminow później w szpitalu w wyniku odniesionych ran. Agresor został zastrzelony przez izraelską ochronę El Al. Pojawiły się już relacje świadków. Twierdzą oni, że napastnik krzyczał coś o utracie pracy. Nie wyklucza się, że trwają poszukiwania drugiego napastnika. Jedna z rannych osób ma bowiem ranę od noża, a nie od kuli. Cały terminal został ewakuowany. Przez godzinę z lotniska nie odlatywały samoloty. Starty już wznowiono. Wokół portu lotniczego utworzyły się potężne korki. W ciągu weekendu przez lotnisko ma się przewinąć blisko 1 milion pasażerów. Opóźnienia w lotach mogą być bardzo dużo. W całych Stanach Zjednoczonych wprowadzono wczoraj nadzwyczajne środki bezpieczeństwa w związku z obchodami Dnia Niepodległości. Istniały obawy, że właśnie 4 lipca może dojść do zamachów terrorystycznych.