W uczęszczanym przez Afroamerykanów XIX-wiecznym kościele metodystycznym ogień otworzył biały mężczyzna w wieku około 21 lat, który następnie zbiegł. Do zbrodni doszło w środę około godz. 21 czasu lokalnego, czyli o godz. 3 nad ranem w czwartek w Polsce. Policja z Charleston podała na swoim koncie na Twitterze, że sprawca strzelaniny jest wciąż poszukiwany. Pomimo mobilizacji licznych sił policyjnych ponad trzy godziny od tragedii zbieg nadal jest na wolności - poinformowano. Opisując strzelaninę szef lokalnej policji Gregory Mullen powiedział, że doszło do zbrodni z nienawiści. "To niepojęte, że ktoś w dzisiejszych czasach wchodzi do kościoła, gdy ludzie mają spotkanie modlitewne i odbiera im życie" - skomentował. Dodał, że okolica została sprawdzona po wcześniejszym zagrożeniu bombowym w okolicy kościoła. "W kościele było osiem ciał. Dwie ciężko ranne osoby przewieziono do szpitala, gdzie jedna z nich zmarła. Tym samym mamy dziewięć ofiar tej okropnej zbrodni. To była zbrodnia o podłożu rasistowskim " - poinformował Wśród zabitych jest pastor. Według sił bezpieczeństwa jedna osoba została ranna i przewieziono ją do szpitala. Lokalne media piszą o wielu rannych Miejscowa gazeta "Post and Courier" podała na swej stronie internetowej, że bezpośrednio po tragedii działania policji utrudniała groźba podłożenia bomby i funkcjonariusze najpierw musieli ewakuować okolicznych mieszkańców. Amerykańskie stacje telewizyjne pokazują materiały, na których widać w pobliżu kościoła wiele karetek pogotowia, a także liczne siły policyjne. Na tragiczne wydarzenia w Charleston zareagowali już kandydaci na prezydenta USA - mająca w środę spotkanie wyborcze w Charleston Demokratka Hillary Clinton i prowadzący kampanię w Charlotte w Karolinie Północnej Republikanin Jeb Bush. Oboje oświadczyli, że są myślami z rodzinami ofiar. Zobacz wideo: