Na imprezę w luksusowej willi na zamożnych przedmieściach miasta Orinda w pobliżu San Francisco przyszło ok. 100 osób. Dom wcześniej został wynajęty na jeden dzień przez kobietę, która została przez właściciela uprzedzona o zakazie organizacji w nim hucznych przyjęć. Kobieta argumentowała, że chce wynająć willę na obrzeżach miasta dla kilkunastu członków swojej rodziny, którzy chorują na astmę i potrzebują odpoczynku z dala od miejskiego, zanieczyszczonego powietrza. Mimo zakazu kobieta zorganizowała w niemal 400-metrowej willi halloweenową imprezę, w trakcie której doszło do strzelaniny. Trzy osoby zginęły na miejscu, czwarta zmarła w szpitalu. Ofiary śmiertelne to mężczyźni w wieku od 22 do 29 lat. Cztery inne osoby zostały ranne i przebywają w szpitalu. Właściciel posesji tłumaczył policji, że kontaktował się z najemczynią, ale usłyszał od niej, że w domu przebywa tylko ok. 12 osób. Zaniepokoił się jednak, bowiem sąsiedzi, z którymi rozmawiał telefonicznie, twierdzili co innego. "Zadzwoniłem po policję. Gdy patrol był w drodze, znów do mnie zadzwonili sąsiedzi i poinformowali mnie o strzelaninie w moim domu" - mówił właściciel domu Michael Wang. Policja na miejscu znalazła dwa pistolety, ale na razie nie zatrzymała nikogo w związku z tą sprawą. Szef policji w Orindzie poinformował jedynie, że wszyscy uczestnicy imprezy uciekli w panice i nie ma powodu, aby sądzić, że mogą dalej stanowić zagrożenie. Jak pisze AP na jednym z portali społecznościowych zamieszczono film, ukazujący sceny ze strzelaniny. Widać na nim m.in. leżącego na podłodze rannego mężczyznę i kobietę krzyczącą, że musi natychmiast jechać do szpitala. Słychać także strzały i odgłosy paniki. Do tragicznych wydarzeń doszło także na innej imprezie z okazji Halloween, w wiosce na wschód od Salt Lake City, gdzie bawiło się ok. 20 osób. Tam w strzelaninie zginął jeden mężczyzna, a drugi zmarł w wyniku pchnięcia nożem.