Reklama

"Strzelali do mnie i do L. Kaczyńskiego"

- Ochrona była wyszkolona do pilnowania mojej osoby. To była bardzo typowa sytuacja, więc chwycili mnie i położyli na ziemi. Ale zapomnieli o prezydencie Kaczyńskim. Spojrzałem w górę i zobaczyłem, że prezydent stoi, kule świszczą wokół niego, a on się uśmiecha. Wtedy krzyknąłem do moich ludzi: co robicie?! Na ziemię go! Tak też się stało - wspominał Micheil Saakaszwili, który był gościem konferencji "Suwerenność, solidarność, bezpieczeństwo. Lech Kaczyński a Europa Środkowa i Wschodnia".

- Ochrona była wyszkolona do pilnowania mojej osoby. To była bardzo typowa sytuacja, więc chwycili mnie i położyli na ziemi. Ale zapomnieli o prezydencie Kaczyńskim. Spojrzałem w górę i zobaczyłem, że prezydent stoi, kule świszczą wokół niego, a on się uśmiecha. Wtedy krzyknąłem do moich ludzi: co robicie?! Na ziemię go! Tak też się stało - wspominał Micheil Saakaszwili, który był gościem konferencji "Suwerenność, solidarność, bezpieczeństwo. Lech Kaczyński a Europa Środkowa i Wschodnia".

Saakaszwili wspominał incydent z listopada 2008 r., gdy wraz z Lechem Kaczyńskim udał się na granicę ze zbuntowanymi prowincjami Abchazją i Osetią Południową. 

Gdy wysiedli z samochodu, ze strony posterunku granicznego padły strzały w kierunku prezydentów.

X-news

Reklama

Reklama

Reklama