Rzecznik izraelskiej armii potwierdził te doniesienia. Naloty na tunele pod granicą Egiptu ze Strefą stanowiły rewanż za wtorkowy atak palestyńskich bojowników na izraelskich żołnierzy patrolujących pogranicze Strefy Gazy. W incydencie tym jeden żołnierz zginął, a trzech zostało rannych. Bezpośrednio po tym zdarzeniu izraelskie siły zbrojne zabiły jednego Palestyńczyka. Premier Ehud Olmert oświadczył jednak we wtorek wieczorem, że była to jedynie wstępna reakcja i należy spodziewać się dalszych działań zbrojnych. Olmert wyjaśnił, że brak obustronnego porozumienia pokojowego z Hamasem - rządzącym w Strefie Gazy radykalnym ugrupowaniem palestyńskim - "daje izraelskim siłom zbrojnym swobodę działania i pozwala reagować na takie zajścia". 18 stycznia Izrael przerwał trwającą trzy tygodnie ofensywę w Strefie Gazy i wycofał swoje wojska. Jednostronne zawieszenie broni ogłosił również Hamas. Incydenty z wtorku i środy stanowią pierwszą od tego czasu eskalację przemocy. W środę wieczorem do Izraela z trzydniową wizytą przybędzie George Mitchell, specjalny wysłannik amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy na Bliski Wschód.