Silne wiatry pchnęły szybko rozprzestrzeniający się ogień ku obrzeżom Colorado Springs i w pobliże ulokowanej w tym mieście Bazy Sił Powietrznych USA "Schriever". Liczące około 650 tys. mieszkańców Colorado Springs jest drugim pod względem wielkości miastem stanu. Szef tamtejszej straży pożarnej Rich Brown poinformował w środę po południu (czasu lokalnego), że "monstrualny pożar nie jest jeszcze w najmniejszym stopniu opanowany". Płonące drzewa i zarośla w rejonie malowniczego Waldo Canyon, u stóp popularnej wśród turystów góry Pikes Peak, spowite są olbrzymią chmurą dymu, której wysokość sięga ponad 6 tys. metrów. Walkę z żywiołem utrudniała początkowo wyjątkowo sucha i upalna pogoda oraz silne wiatry. Wysuszone drzewa i krzewy płoną jak pochodnie. Później nadeszły burze i zmienne wiatry, które również utrudniły pracę strażaków i ochotników. Władze zmuszone zostały do zamknięcia wielu dróg oraz linii kolejowej przewożącej turystów w rejonie Pikes Peak. Szczyt tej góry odwiedza zazwyczaj najwięcej turystów na świecie, po japońskiej wulkanicznej górze Fuji. Ogniska pożarów znajdują się też w kilku innych miejscach stanu Kolorado a także w sąsiednim stanie Utah.