Poinformowała o tym we wtorek Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która jest zaangażowana w sprawę. Według Fundacji, jest to jeden z nielicznych w dzisiejszej Polsce konfliktów międzywyznaniowych. Spór między PAKP a obrządkiem unickim Kościoła katolickiego toczy się o własność znacjonalizowanych pounickich 24 świątyń na Podkarpaciu. Prawosławni, którzy po II wojnie odrestaurowali je i użytkują do dziś, nie stali się jednak ich właścicielami. Metropolita Sawa uważa, że przepisy ustawy o stosunku państwa do Kościoła prawosławnego z 1991 r. naruszają konstytucyjną zasadę równouprawnienia Kościołów. Ustawa wprowadziła bowiem jedyny w prawie wyznaniowym wyjątek od zasady "status quo" co do własności - inne Kościoły z chwilą wejścia w życie ustawy regulującej ich pozycję prawną, miały przyznaną własność obiektów, które dotychczas użytkowały. Prawosławni kwestionują konstytucyjność artykułu ustawy, który przewiduje uregulowanie w czasie bliżej nieokreślonym kwestii własności spornych obiektów sakralnych, zamiast zgodnie z zasadą uznania status quo przyznać własność Kościołowi prawosławnemu. Nowej ustawy nie ma do dziś. Jeszcze w 2003 r. PAKP złożył skargę do Strasburga w związku z orzekaniem przez Trybunał Konstytucyjny co do konstytucyjności ustawy o stosunku państwa polskiego do PAKP. W 2003 r. TK orzekł, że jest ona zgodna z konstytucją. Uznał, że skoro nieruchomości będące przedmiotem sporu nie stanowiły w przeszłości własności Kościoła prawosławnego, nie można uznać, że pozbawiono go równej ochrony. Zdaniem TK, postępowania wobec przyznawania własności są odmienne w stosunku do Kościoła prawosławnego i unickiego, co spowodowane jest m.in. ich odmiennością historyczną. Przedstawiciele parlamentu mówili w TK, że taki zapis wprowadzono, bo Sejm nie chciał krzywdzić żadnego z kościołów, przyznając majątek drugiemu, gdyż liczył na to, że się ze sobą porozumieją. Skarga PAKP do Strasburga podkreśla, że w rozpatrywaniu sprawy przez TK wziął udział sędzia, który wcześniej był senatorem i brał czynny udział w ustanowieniu kwestionowanego zapisu. PAKP dowiedział się o tym już po rozprawie. Próbował wznowić postępowanie przed TK powołując się, że w sprawie orzekał sędzia, który z mocy prawa powinien być wyłączony. Zgodnie z ustawą o TK, sędzia podlega wyłączeniu od udziału w rozstrzyganiu w sprawach, w których uczestniczył w wydaniu zakwestionowanego aktu. TK umorzył jednak postępowanie co do tego zarzutu. Uznano, że sam udział w głosowaniu w uchwaleniu aktu kwestionowanego przed TK nie uzasadnia dostatecznie wyłączenia sędziego, bo wymogi te spełniałoby tylko np. wystąpienie z inicjatywą ustawodawcą, bycie posłem sprawozdawcą, udział w dyskusji parlamentarnej.