Sparaliżowanych zostało wiele gałęzi gospodarki i transport publiczny. W centrum Aten na wiec i marsz protestacyjny przyszło ponad 10 tysięcy ludzi, liczbę demonstrantów w Salonikach oszacowano na 8 tysięcy. Czterogodzinny strajk kontrolerów ruchu lotniczego spowodował odwołanie wielu lotów krajowych i międzynarodowych. Linie lotnicze zdołały jednak zawczasu uprzedzić większość pasażerów o przewidywanych perturbacjach, więc w portach lotniczych było spokojnie. Sześciogodzinny strajk zorganizowali pracownicy żeglugi promowej. Strajkowali też kierowcy autobusów, kolejarze, a ponadto pracownicy banków, urzędnicy państwowi, prawnicy, nauczyciele, lekarze, którzy przyjmowali pacjentów tylko w nagłych przypadkach, personel stacji benzynowych. Z powodu strajku dziennikarzy Grecy zostali w środę rano pozbawieni wiadomości radiowych i telewizyjnych. Parlament ma w czwartek głosować nad rządowym projektem reform. Największy sprzeciw budzi plan wydłużenia o dwa lata okresu składkowego i wieku emerytalnego. Obecnie można w Grecji przejść na emeryturę po 35 latach pracy, w wieku 58 lat; planowana reforma oznaczałaby odpowiednio 37 i 60 lat. Rząd chce też połączenia kilkudziesięciu funduszy emerytalnych w 4-6 większych i zlikwidowania części uprawnień do wcześniejszej emerytury. Zdaniem specjalistów system emerytalny bez reform załamie się najdalej za 15 lat. Sondaże pokazują jednak, że większość Greków jest tym reformom przeciwna. Strajki stały się w Grecji zjawiskiem niemal codziennym. We wtorek przez 24 godziny protestowali kolejarze i pracownicy metra w Atenach. Od dwóch tygodni dochodzi do wyłączeń prądu z powodu strajku pracowników zakładów energetycznych. Strajki śmieciarzy powodują, że na ateńskich ulicach piętrzą się sterty śmieci. Związki zawodowe zapowiadają, że będą kontynuować protesty przeciwko reformom systemu emerytalnego nawet jeśli w czwartek uchwali je parlament.