Prezydent Recep Tayyip Erdogan ma osobiście dokonać w październiku inauguracji tego lotniska. Turecki rząd zapowiadał, że przejmie ono rolę dotychczasowego portu lotniczego imienia Ataturka, trzeciego co do wielkości w Europie. Kilkudniowy strajk Strajkujący wznosili podczas piątkowej demonstracji okrzyki: "Nie jesteśmy niewolnikami" i domagali się wypłaty zaległych wynagrodzeń, polepszenia warunków, w jakich mieszkają na budowie, wydania ubrań roboczych i zapewnienia opieki lekarskiej. Gdy delegaci uczestników strajku nie zdołali przy stole rozmów osiągnąć porozumienia z przedstawicielami inwestorów, policja rozproszyła demonstrację z użyciem gazu łzawiącego. W nocy z piątku na czwartek przeprowadziła aresztowania. Turecki dziennik "BirGun", który zamieścił obszerną informację o wydarzeniach, podał, że wśród aresztowanych jest sekretarz generalny związku zawodowego Insaat-Is, Yunus Ozgur, organizator strajku. "Zachowania jak podczas stanu wyjątkowego" Dziennik napisał, cytując deputowanego największej partii opozycyjnej, socjaldemokratycznej CHP, Alego Sekera, że przedsiębiorcy nadal zachowują się w Turcji, jakby wciąż trwał stan wyjątkowy ogłoszony po próbie przewrotu z 2016 roku. Prezydent Erdogan po wprowadzeniu stanu wyjątkowego zapewniał przedsiębiorców, że to sposób na położenie kresu strajkom, a policja będzie mogła dzięki temu "interweniować natychmiast" w przypadku każdego protestu pracowniczego. Prestiżowa inwestycja rządu Nowy stambulski port lotniczy po całkowitym ukończeniu będzie mógł obsługiwać - według jego budowniczych - 200 mln pasażerów rocznie. Ma być "największy na świecie" i jest prestiżową inwestycją rządu Erdogana. Jego uroczyste, częściowe otwarcie zostało wyznaczone na 29 października, Dzień Republiki, ale część tureckich mediów uważa termin za mało realny.