Strach zajrzał w oczy Viktorowi Orbánowi. Coraz gorsze sondaże, nerwowe ruchy kadrowe
Powiększa się przewaga największej partii opozycyjnej nad Fideszem Viktora Orbána przed zaplanowanymi na 2026 rok wyborami parlamentarnymi. Premier Węgier zaczął "zabezpieczać tyły", a państwu grozi powyborczy paraliż.

W skrócie
- TISZA zyskuje coraz większą przewagę nad rządzącą Węgrami koalicją Fidesz-KDNP, co potwierdzają niezależne sondaże z wyraźną różnicą poparcia zarówno wśród wszystkich respondentów, jak i zdecydowanych wyborców.
- Rządzący, obawiając się utraty większości konstytucyjnej, przyspieszają obsadzanie kluczowych stanowisk swoimi ludźmi i zmieniają prawo, aby utrzymać wpływy nawet w razie porażki.
- Zmiany w konstytucji i specyfika systemu wyborczego sprawiają, że utrata przez Fidesz większości grozi paraliżem instytucjonalnym, a przyszłe wybory będą testem dla nowych liderów, zwłaszcza Pétera Magyara.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Kolejne sondaże opinii publicznej wskazują na stałą przewagę opozycyjnego ugrupowania TISZA nad rządzącą nieprzerwanie od 15 lat koalicją Fidesz-KDNP. Już od dawna nie jest to wypadek przy pracy, a stały, regularny trend. No, chyba że spojrzymy na sympatyzujące z władzą ośrodki badania opinii publicznej. Działania polityków opcji rządzącej wskazują jednak, że obawa dotycząca utraty części bądź całej władzy jest jednak realna.
Sondaż ośrodka Republikon wskazuje obecnie na pięciopunktową przewagę TISZA nad Fideszem (w całej populacji, 32 proc. vs. 27 proc.) i dziewięciopunktową wśród wyborców zdeklarowanych do udziału w wyborach (43 proc. vs. 34 proc). Deklarowana frekwencja wynosi 64 proc.
Podobny wzrost poparcia ugrupowania opozycyjnego dostrzec można w badaniach instytutu Idea. Tutaj przewaga w całej populacji wynosi 9 pp. (34 proc. vs. 25 proc.), a wśród zdeklarowanych wyborców punktów siedem (44 proc. vs. 37 proc.).
Sam premier w trakcie niejawnego spotkania frakcji Fidesz, do którego doszło 10 czerwca, stwierdził, że ostatnie sondaże opinii publicznej, które wykazują przewagę TISZY, są kłamstwem, a partia jest znacznie silniejsza. W takim przekonaniu premiera utrzymać może tylko wierny mu instytut Nézőpont, powołany zresztą przez Fidesz, który w swoich badaniach zawsze wykazuje wręcz kilkunastoprocentową przewagę partii Viktora Orbána.
Orbán obawia się konkurenta i betonuje instytucje swoimi ludźmi
Wróćmy jednak do dobrych wyników TISZA. Na Węgrzech nie zadziała proste przełożenie poparcia na wynik wyborczy. To nie jest tak, że opozycja zdobywa dużą przewagę, a tym samym od razu dochodzi do władzy. Szybko przypominając - na Węgrzech wyborca dysponuje dwoma głosami. Na partię polityczną (jak w Polsce w wyborach do Sejmu) oraz konkretnego polityka w danym okręgu wyborczym (jak w Polsce do Senatu). Tych okręgów jest 106.
Po 2010 r. wielokrotnie zmieniano ordynację, by nie tylko zapewnić, ale także zwiększyć przełożenie poparcia dla Fideszu na rozkład miejsc w parlamencie. To z kolei trzy razy z rzędu dawało im większość konstytucyjną.
Najsilniejsza partia opozycyjna TISZA, dla której będą to pierwsze w historii wybory parlamentarne, ma coraz większe szanse na pozbawienie Fideszu większości konstytucyjnej. To i tak wiele, bo z całą stanowczością predykcji wyborczych na Węgrzech realizować się nie da.
Czy premier naprawdę obawia się Pétera Magyara? Symptomy tego politycznego strachu można dostrzec w działaniach rządzących. Po pierwsze realizowany jest już scenariusz przyspieszania zmiany części urzędników, którzy swoją kadencję mogliby skończyć w nadchodzącej kadencji 2026-2030. Jedną z nich jest dotychczasowy prokurator generalny, Péter Polt, który ustąpił z urzędu w maju 2025 r. (urząd pełnił formalnie do 9 czerwca). W normalnym trybie jego druga dziewięcioletnia kadencja minęłaby w 2028 r.
Polt na otarcie łez dostał tekę Prezesa Sądu Konstytucyjnego, którą pełni od 11 czerwca. O pracę może być spokojny kolejnych 12 lat. Warto przy okazji wspomnieć, że od lat wszyscy sędziowie węgierskiego Sądu Konstytucyjnego pochodzą z nominacji Fidesz-KDNP.
Podobne działanie związane z obsadzaniem na zapas urzędników miały miejsce w od jesieni 2021 r., kiedy przez kilka tygodni obóz zjednoczonej opozycji (wówczas nieformalnej koalicji), prowadził w sondażach o kilka punktów procentowych, nigdy jednak z tak dużą przewagą jak obecnie TISZA nad Fideszem. Stąd też ta sytuacja jest nadspodziewana.
Większość konstytucyjna - 133 mandatów na 199 możliwych do uzyskania - jest Fideszowi niezbędna. Umożliwia ona nie tylko realizację kolejnych zmian w konstytucji (ustaw nowelizujących ten najwyższy rangą akt prawny było od 2011 r. 15), ale również zmianę tysięcy ustaw oraz obsady mnóstwa najważniejszych urzędników.
Tzw. ustawy organiczne (ew. kardynalne), do których zmiany potrzebna jest większość dwóch trzecich, to scheda po procesie pokojowej transformacji demokratycznej w 1990 roku.
Ustawy organiczne to najważniejsze z punktu widzenia państwa akty prawne - np. ordynacja wyborcza, kodeks karny, ustawa o policji, o symbolach narodowych, czy stanach nadzwyczajnych. W konstytucji z 2011 r. odniesień do ustaw regulujących w sposób szczegółowy dane kwestie wpisano 39. Obecnie ich liczba jest trudna do oszacowania, według różnych wyliczeń jest to kilkaset ustaw.
Węgrom grozi paraliż
Szanse TISZY na uszczknięcie liczby mandatów, która odbierze Fideszowi większość konstytucyjną, są duże. Już sam ten fakt, nawet nie zwycięstwo partii dowodzonej przez Pétera Magyara, pokrzyżuje Orbánowi szyki.
Jeżeli największe stronnictwa polityczne się nie porozumieją, państwu grozi instytucjonalny paraliż. Uchwalanie "zwykłych" ustaw będzie możliwe (upraszczając, wystarczy nie wpisywać w nich wymogu głosowania ich większością dwóch trzecich), ale wszystkie akty prawne, do których odnosi się konstytucja - "zamarzną".
Wychodząc nieco temu naprzeciw, Orbán zmienił konstytucję w jednym z najważniejszych z jego punktu widzenia przepisie. Odnosił się on do możliwości wydłużania stanu zagrożenia (rodzaju polskiego stanu wyjątkowego) praktycznie bez końca. Rzecz w tym, że nie będzie trzeba przedłużyć go ustawą, do której uchwalenia potrzebnych będzie 133 posłów, a wydarzy się to na mocy decyzji rządu, którą poleci prezydent. Ten wybierany jest przez kontrolowane przez Fidesz Zgromadzenie Krajowe.
Stan zagrożenia daje premierowi prawo do zawieszenia części ustaw, a tak naprawdę sprawowania władzy za pomocą dekretów, które następnie są automatycznie zatwierdzane przez parlament.
Jak można byłoby wybrnąć z prawnego impasu? Jeżeli chodzi o zwykłe ustawy, to problemu nie ma, kłopot pojawi się właśnie wtedy, gdy trzeba będzie zmienić coś w ustawie np. o rodzinie. Bez porozumienia największych stronnictw politycznych to nie nastąpi.
Być może wtedy właśnie do gry wejdzie premier (jeśli będzie nim Orbán), który zacznie zarządzać krajem za pomocą rozporządzeń. To jednak broń obosieczna, gdyby bowiem to Magyar został premierem... mógłby skorzystać z tego samego narzędzia. To postawiłoby go w dyskusyjnym moralnie świetle: w celu "wyższego dobra", musiałby zachowywać się jak jego krytykowany poprzednik.
Warto przypomnieć, że Magyar na sztandarach ma obietnicę natychmiastowego przywrócenia na Węgrzech praworządności, a co za tym idzie, pozyskania środków z UE - wciąż zamrożonych ok. 11-12 mld euro, bowiem o miliardach z KPO Węgry mogą w zasadzie definitywnie zapomnieć.
Do mediów docierają w ostatnich tygodniach pogłoski dotyczące tego, że Orbán mógłby nie ubiegać się o reelekcję na urzędzie premiera, a wystawić kogoś innego, kto nie ogniskuje na sobie tak skrajnych emocji elektoratu. Tym kandydatem miałby być János Lázár, obecny minister transportu.
Bez wątpienia nadchodzące wybory będą testem osobowości. Mało prawdopodobne, by wyborcy zdążyli sumiennie zapoznać się z każdym z kandydatów, którego chce wystawić TISZA. Oznacza to, że rękojmi za ich działanie udzieli Péter Magyar.
Przeciwko jego ugrupowaniu stanie cała partyjna machina Fideszu, dysponująca zresztą ogromnym zapleczem finansowym (z subwencji) i biznesowym (od skupionych wokół ugrupowania oligarchów). TISZA z kolei utrzymuje się głównie ze zbiórki publicznej. Według rozliczenia za rok 2024 ze składek i wpłat sympatyków partia pozyskała równowartość ok. 8,6 mln zł, a ze sklepu internetowego 1,34 mln zł. Do tego jeszcze dochodzi majątek Magyara. Do dyspozycji Fideszu pozostaje natomiast kapitał liczony w miliardach złotych.
Teren politycznej rywalizacji dla TISZY opróżnia się. Kilka partii startujących w ostatnich wyborach zapowiedziało wycofanie się z rywalizacji politycznej. Lider zjednoczonej w 2022 r. opozycji Péter Márki-Zay stwierdził nawet, że poza TISZĄ nikt nie powinien startować, co zwiększyłoby szanse na wygranie obozu Magyara. Na to się jednak nie zapowiada.
Na pewno w szranki stanie lewicowo-liberalna Koalicja Demokratyczna czy skrajna prawica pod znakiem Mi Hazánk. Pojawi się także cały polityczny plankton sympatyzujący z rządzącą koalicją, którego celem jest odbieranie poparcia od wyborców niezdecydowanych, którzy nie chcą oddać głosu na Fidesz, ale także nie poprą twardej opozycji. Są to partie "jednych wyborów", które się pojawiają, a potem hibernują na cztery lata.
Dominik Héjj