Rosyjscy poborowi skarżą się, że są zmuszani do podpisywania kontraktów na służbę zawodową. Kiedy to zrobią, dowództwo wysyła ich na manewry do obwodu rostowskiego, graniczącego z Ukrainą. Zgodnie z rosyjskim prawem, tylko żołnierze kontraktowi mogą być przenoszeni ze stałego miejsca stacjonowania. Komitet Matek Żołnierzy Rosji powołuje się między innymi na relację jednej z kobiet, której 19-letni syn wysłał w lipcu wiadomość, że jedzie na manewry do obwodu rostowskiego. Zmuszono go do podpisania oświadczenia, że zgadza się przekroczyć granicę z Ukrainą. W sierpniu na kilka tygodni urwał się z nim kontakt, po czym we wrześniu okazało się, że stacjonował ze swoim oddziałem w regionie ługańskim na Ukrainie, w wiosce oddalonej około 80 kilometrów od granicy z Rosją. W tym czasie w tamtym rejonie trwały ciężkie walki ukraińskich wojsk z prorosyjskimi separatystami. Władze w Moskwie zaprzeczały, by uczestniczyli w nich rosyjscy żołnierze. Portal Kiev Post przytacza relację 20-letniego Aleksandra, który miał zakończyć obowiązkową służbę wojskową, zgodnie z przepisami, w październiku. Jak mówi, dowódca nie dał mu i innym żołnierzom wyboru - musieli podpisać kontrakt, po czym wysłano ich na manewry pod ukraińską granicę.