Stolicy Niemiec grozi komunikacyjny chaos. W piątek (15 lutego) od godziny 3:30 do 12:00 mają strajkować pracownicy berlińskiego przedsiębiorstwa transportowego BVG i jego firmy córki Berlin Transport. Oznacza to, że w tym czasie w stolicy Niemiec nie będą kursować prawie żadne linie metra, autobusy i tramwaje. Strajki ostrzegawcze dotyczyć będą także centrali komunikacji miejskiej, co oznacza, że nie sposób będzie zorganizować w mieście transportu zastępczego. Akcja strajkowa nie obejmie kolejek S-Bahn i pociągów regionalnych. Fiasko negocjacji Do strajku ostrzegawczego wezwał w poniedziałek (11 lutego) związek zawodowy Ver.di po bezowocnych negocjacjach w sprawie nowych umów zbiorowych. Związkowcy domagają się dla 14,5 tys. zatrudnionych redukcji czasu pracy z 39 do 36,5 godzin tygodniowo przy pełnym wynagrodzeniu. Komunalny pracodawca BVG utrzymuje, że to żądanie jest niewykonalne. Na swojej stronie internetowej BVG ostrzega przed "poważnymi graniczeniami w komunikacji miejskiej". Także po zakończeniu akcji strajkowej podróżujący muszą się liczyć z utrudnieniami - czytamy. BVG ubolewa, że konflikt o układy zbiorowe musi się odbyć kosztem pasażerów. Milionowe straty Stracą nie tylko oni, ale i berlińskie firmy. - Jeśli handel i dziesiątki tysięcy osób dojeżdżających do pracy natrafią na tak duże utrudnienia, może to doprowadzić do ogromnych strat - ostrzegł dyrektor Związku Przedsiębiorców Berlin-Brandenburgia, Christian Amsinck. - Paraliż połowy miasta narazi handel, usługodawców i przemysł na milionowe straty - dodał. Z kolei partia "Lewica", wchodząca w skład lokalnej koalicji rządowej, wyraziła swoje poparcie dla strajkujących, domagając się poprawy warunków pracy. - Blokująca postawa ze strony zarządu BVG nie pozostawia pracownikom żadnego innego wyboru - powiedział polityk "Lewicy" Pascal Meiser. Dodał, że jeśli przedsiębiorstwo poważnie myśli o tym, by walczyć z brakiem rąk do pracy, musi postarać się o lepsze warunki zatrudnienia i odpowiednie płace. (afp/dom)