- Zabiegi o deeskalację konfliktu niestety nie przyniosły dotychczas pozytywnego wyniku - powiedział Steinmeier po spotkaniu w Berlinie z szefem rumuńskiej dyplomacji Titusem Corlateanem. Wyjaśnił, że nie udało się uzyskać zgody wszystkich krajów w sprawie powołania misji obserwacyjnej Organizacji Współpracy i Bezpieczeństwa w Europie (OBWE). - Nie można uzgodnić mandatu do powołania misji - poinformował Steinmeier. - Misja jest pilnie potrzebna - podkreślił. Zgodnie z niemiecką propozycją obserwatorzy mieliby kontrolować sytuację w miejscach zapalnych na Ukrainie, przede wszystkim w wschodniej i południowej części kraju. W środę Steinmeier mówił, że decyzja o powołaniu misji musi zapaść w ciągu 24 godzin. Kryzys, z którym mamy obecnie do czynienia, jest tak poważny, że nie nadaje się do wykorzystywania do "medialnej rywalizacji" - powiedział Steinmeier, odpowiadając na pytanie, czy wypowiedź Merkel w Bundestagu w sprawie G8 była próbą "doścignięcia" Francji. W środę francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius powiedział w wywiadzie, że Rosja została wykluczona z grupy najbardziej wpływowych państw świata, lecz następnie skorygował swoją wypowiedź. Zdaniem Steinmeiera kanclerz zwróciła jedynie uwagę na to, że przygotowania do G8 zostały "faktycznie przerwane". - Przerwane nie oznacza, że format G8 został odwołany - powiedział, dodając, że ten temat "trzeba będzie omówić w gronie G7 i G8". To nie jest temat, który należy omawiać na kolanie, bo w ten sposób "unieważnia się wyniki prac trwających przez lata, a nawet dziesięciolecia" - zastrzegł Steinmeier. Merkel powiedziała przed południem w Bundestagu, że dopóki brak "politycznego klimatu" dla tak ważnego formatu, jakim jest G8, "G8 przestało istnieć - zarówno (planowane) spotkanie na szczycie, jak i sama zasada (takich kontaktów)". Siedem najbardziej uprzemysłowionych krajów świata i Rosja miały spotkać się w czerwcu w rosyjskim Soczi. Ze względu na rosyjską interwencję na Krymie na początku marca Zachód przerwał przygotowania do tego spotkania. Niemieccy komentatorzy zinterpretowali słowa kanclerz jako odwołanie czerwcowego szczytu z udziałem Rosji. Z Berlina Jacek Lepiarz