Po wyborze zapowiedział, że SPD, która dotkliwie przegrała niedzielne wybory parlamentarne, będzie odpowiedzialną opozycją w Bundestagu. - Nie będzie konkurencji z innymi na populistyczne hasła - oświadczył. Zdaniem 53-letniego polityka SPD musi w przyszłości być zdolna do objęcia władzy w Niemczech w każdej chwili. Odpowiedzialność za porażkę wyborczą poniesie szef SPD Franz Muentefering, który zapewne nie będzie ponownie kandydować na to stanowisko. Według mediów faworytem na jego następcę jest dotychczasowy minister środowiska Sigmar Gabriel. Steinmeier oświadczył na wtorkowym posiedzeniu frakcji, że nie będzie się ubiegać o to stanowisko. Najgorszy w historii wynik wyborczy SPD - 23 proc. - pociągnął już za sobą kolejne konsekwencje personalne. We wtorek rezygnację z partyjnych funkcji zapowiedzieli sekretarz generalny partii Hubertus Heil, a także wiceprzewodniczący Peer Steinbrueck, dotychczasowy minister finansów w rządzie wielkiej koalicji. Do całkowitej przebudowy, w tym do odnowienia i odmłodzenia kierownictwa partii, wezwała we wtorek berlińska SPD w przyjętej znaczną większością rezolucji. Jednym z jej inicjatorów był burmistrz Berlina Klaus Wowereit, przedstawiciel lewego skrzydła SPD. Berlińscy politycy żądają zdystansowania się od ery byłego kanclerza Gerharda Schroedera i jego niepopularnej Agendy 2010, czyli liberalnych reform, realizowanych od 2003 r. Chociaż reformy Schroedera pomogły ograniczyć bezrobocie w Niemczech i pobudzić wzrost gospodarczy, stały się główną przyczyną utraty poparcia oraz klęski wyborczej. Komentatorzy są zgodni, że w nadchodzących latach SPD przesunie się wyraźnie na lewą stronę niemieckiej sceny politycznej i w większym stopniu otworzy się na współpracę z izolowaną obecnie postkomunistyczną Lewicą. Do zmian w kierownictwie dojdzie w listopadzie na zjeździe ugrupowania w Dreźnie.