Rosja prowadzi "niebezpieczną grę, która może mieć dramatyczne skutki dla niej samej" - powiedział Steinmeier w wywiadzie opublikowanym w najnowszym, dostępnym od niedzieli wydaniu "Spiegla".Polityk SPD wskazał na spadający kurs rosyjskich akcji i obligacji, pesymistyczne prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego oraz obawy inwestorów zagranicznych przed finansowym angażowaniem się w Rosji, co uniemożliwia modernizację kraju. "Nacjonalistyczne uniesienie może szybko zakończyć się kacem" - powiedział szef niemieckiej dyplomacji. Steinmeier powtórzył swoją ocenę, że konflikt na Ukrainie jest największym kryzysem w Europie od zakończenia zimnej wojny. "Wszyscy czujemy, że wydarzenia ostatnich miesięcy mogą stać się dla Europy cezurą" - podkreślił. Osiągnięcia minionych 25 lat - pokój, wolność i dobrobyt - są "stawką w tej grze". "Jeżeli podejmiemy teraz nietrafne decyzje, to nasza trwająca od dziesięcioleci praca na rzecz pokoju i bezpieczeństwa pójdzie na marne" - ostrzegł niemiecki polityk. Steinmeier zastrzegł, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy prezydent Rosji Władimir Putin realizuje wobec Ukrainy dawno temu przygotowany plan, czy też reaguje spontanicznie na wydarzenia. "Jest oczywiste, że to paniczna ucieczka (prezydenta Ukrainy) Wiktora Janukowycza 21 lutego z Kijowa uruchomiła w Moskwie dynamikę działań, z którymi musimy teraz się zmierzyć" - wyjaśnił. Zdaniem Steinmeiera konfliktu na Ukrainie nie da się rozwiązać środkami wojskowymi. "Jestem głęboko przekonany, że tylko uporczywa dyplomatyczna praca może nas zbliżyć do rozwiązania" - zaznaczył szef niemieckiego MSZ. Wyjaśnił, że właśnie dlatego nadal zabiega o to, by Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie realizowała swoje zadania wynikające z porozumienia z Genewy. Steinmeier dodał, że rozwój wydarzeń na Ukrainie uwzględniany jest też w planach działań NATO. Berlin jest przeciwny dodatkowej obecności lądowych wojsk NATO w Polsce czy w krajach bałtyckich. Niemcy zgodziły się co prawda na wysłanie na wschodnie rubieże Sojuszu dodatkowych myśliwców oraz okrętu kierującego manewrami marynarki NATO na Morzu Bałtyckim, zastrzegają jednak, że są to rutynowe działania, a ich celem nie jest prowokowanie Rosji. W wywiadzie dla "Spiegla" Steinmeier powiedział, że dobrze rozumie obawy swoich rodaków przed groźbą wybuchu wojny. Tygodnik zwraca uwagę na wyniki aktualnych sondaży, z których wynika, że trzy czwarte Niemców jest przeciwna interwencji wojskowej NATO na Ukrainie, zaś jedna trzecia ankietowanych uważa, że Rosja miała prawo do aneksji Krymu.