Jak powiedział gazecie "Leipziger Volkszeitung", po konflikcie o niepodległość Kosowa, "nie ma wystarczających powodów", by jeszcze bardziej obciążać w tym roku relacje z Moskwą. W środę w Bukareszcie rozpoczyna się szczyt NATO, poświęcony m.in. sprawie objęcia Ukrainy i Gruzji Planem Działań na rzecz Członkostwa w NATO (ang. MAP). Przyznaniu obu państwom MAP sprzeciwia się część państw zachodnioeuropejskich, w tym Niemcy i Francja. Również Kreml ostrzega przed podjęciem takiej decyzji. Według Steinmeiera Niemcy przez uznanie niepodległości Kosowa doszli w stosunkach z Rosją do pewnej granicy. "Musimy także myśleć o naszej politycznej odpowiedzialności za pokojowy porządek w Europie" - powiedział szef niemieckiego MSZ. Zaznaczył, że nie może dojść do tego, by "granica opanowania" w relacjach z Rosją została przekroczona. W przeciwnym razie - jak ocenił - końcowy efekt takiej polityki byłby odwrotny od założonego. Steinmeier podkreślił jednak, że Rosja nie ma prawa weta w sprawach dotyczących rozszerzenia NATO, a Berlin nie gra "rosyjska kartą" w kwestii członkostwa Kijowa i Tbilisi w sojuszu. Powtórzył przedstawiane wcześniej przez niemiecki rząd argumenty, że niedawne wybory prezydenckie w Gruzji pokazały, iż kraj ten nie jest jeszcze na pewnej i stabilnej drodze, a na Ukrainie niewielka część społeczeństwa popiera członkostwo swego kraju w NATO. Steinmeier zapewnił, że na szczycie w Bukareszcie zapadnie wiele decyzji co do praktycznych kroków dotyczących pogłębienia współpracy pomiędzy NATO a Gruzją i Ukrainą.