- Mam wrażenie, że obie strony poszukują obecnie dróg prowadzących do zawieszenia broni - podkreślił szef niemieckiej dyplomacji w rozmowie z drugim programem telewizji publicznej ZDF. - Tory, jakimi biegną takie rozmowy, nie zawsze dają się łatwo odszyfrować - zastrzegł polityk współrządzącej SPD, krytykowany za brak postępów w negocjacjach, które odbyły się z jego inicjatywy w niedzielę w Berlinie. W berlińskim spotkaniu uczestniczyli obok Steinmeiera szefowie dyplomacji Francji - Laurent Fabius, Ukrainy - Pawło Klimkin i Rosji - Siergiej Ławrow. Spotkanie nie przyniosło konkretnych wyników, choć Steinmeier mówił po jego zakończeniu o "postępie w kilku punktach". W rozmowie z ZDF Steinmeier powiedział, że czterostronne rozmowy będą kontynuowane. Za fakt pozytywny uznał też zapowiedziany na przyszły wtorek udział prezydenta Rosji Władimira Putina i szefa państwa ukraińskiego Petro Poroszenki w szczycie UE-Ukraina-Unia Celna w Mińsku. - To jeszcze nie jest rozwiązanie, ale jest to wyraźna zmiana - ocenił, zauważając zmiany w postawie obu stron konfliktu. Steinmeier odrzucił jako "bzdurę" zarzuty ze strony USA o zbytnią uległość czy też "elastyczność" niemieckiej polityki wobec Rosji. Przypomniał, że Berlin poparł sankcje wobec Kremla. - Same sankcje nie są jednak jeszcze polityką zagraniczną - zastrzegł minister, dodając, że celem sankcji jest skłonienie partnera do rokowań. Podkreślił, że niemiecka polityka, dążąca - po wprowadzeniu sankcji - do ożywienia dialogu między stronami konfliktu, jest słuszna. - Sądzę, że polityka ta nie jest zupełną porażką - zaznaczył Steinmeier. Steinmeier nie odniósł się ani słowem do zapowiedzianej na sobotę wizyty kanclerz Angeli Merkel w Kijowie. Będzie to pierwsza od wybuchu konfliktu w końcu 2013 roku podróż szefowej rządu do stolicy Ukrainy.