Na konferencji prasowej po zakończeniu sobotnich rozmów w Wiedniu sekretarz stanu USA John Kerry przekazał ponadto, że pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ zgodziło się przyjąć rezolucję wzywającą do zawieszenia broni w Syrii. Sekretarz stanu relacjonował, że dyplomaci zebrani w austriackiej stolicy, w tym przedstawiciele USA i Rosji, nie przezwyciężyli na tym etapie negocjacji różnic zdań w sprawie przyszłości syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow potwierdził ustalenia dotyczące terminów. Oznajmił, że specjalny wysłannik ONZ Staffan de Mistura zdecyduje o składzie delegacji syryjskiej opozycji w czasie rozmów. Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini określiła sześciogodzinne rozmowy w Wiedniu jako "bardzo dobre" i oceniła, że "definitywnie może ruszyć proces" w celu rozwiązania syryjskiego konfliktu. W komunikacie po spotkaniu napisano, że uczestnicy rozmów postanowili spotkać się za "mniej więcej miesiąc, aby dokonać bilansu postępów w celu wdrożenia rozejmu i procesu politycznego". W konferencji w Wiedniu uczestniczyli ministrowie spraw zagranicznych i przedstawiciele USA, Rosji i kilkunastu innych krajów, w tym regionalnych wrogów - Iranu i Arabii Saudyjskiej. Spór o przyszłość Baszara el-Asada Głównym punktem spornym między USA, Rosją i Iranem pozostaje przyszłość prezydenta Asada. Zachodnie kraje i ich sojusznicy nalegają, by Asad oddał władzę, co byłoby elementem politycznego rozwiązania trwającego od czterech lat konfliktu. Natomiast sojusznicy Asada - Rosja i Iran - utrzymują, że powinien on wziąć udział w wyborach i odrzucają scenariusz przewidujący jego natychmiastowe ustąpienie. Zdaniem dyplomatów negocjatorzy spierali się także co do tego, które organizacje uznać za ugrupowania terrorystyczne, a które - za opozycję, co pozwoliłoby ustalić, kto może wziąć udział w procesie politycznym. Spotkanie przebiegło w cieniu zamachów terrorystycznych w Paryżu, w których w piątek wieczorem zginęło co najmniej 127 ludzi. Według świadków terroryści mówili do zakładników, że winnym zamachów jest francuski prezydent Francois Hollande, który podjął decyzję o interwencji francuskich sił w Syrii.